Amerykanie bywają mistrzami przesady, kiczu i kopiowania europejskiej tradycji w bezmyślny sposób. W pomysłach na bezsensowne wydawanie pieniędzy przodują oczywiście miliarderzy z USA, którzy w ten sposób często próbują kupić sobie prestiż i namiastkę historii. Jeden z nich od kilku lat budował na Florydzie kopię... Wersalu! Aby wszyscy się o tym dowiedzieli, wpuścił do domu kamery i postanowił nakręcić o tym film dokumentalny. Traf chciał, że w międzyczasie zbankrutował i z filmu wyszedł dokument ostrzegający przed głupim konsumpcjonizmem.
Amerykański miliarder wydał na rezydencje o powierzchni 8,5 tysięca metrów kwadratowych (!) 75 milionów dolarów. Niestety nie udało mu się jej wykończyć gdyż bank przestał udzielać mu kolejnych kredytów. Obecnie próbuje sprzedać kuriozalną posiadłość za 90 milionów dolarów.
W domu jest aż 13 sypialni, 23 łazienki, 10 kuchni (!), jadalnia na 30 osób i 20 garaży. David Siegel planował zamieszkać w pałacu wraz z żoną Jacquline, Miss Florydy z 1990 roku, ósemką dzieci, 19 osobami personelu i czterema psami.
Przepych "amerykańskiego Wersalu" przyćmił nawet najbardziej luksusowe rezydencje gwiazd. Jedna z kuchni miliardera miała być na przykład przeznaczona tylko do robienia sushi, wykończył też 23 łazienki z jacuzzi i salę balową na 500 osób. Dodatkowo na terenie pałacu znajdują się trzy baseny, boisko do basseballa, dwa korty tenisowe i SPA z wodospadami.
Na Festiwalu Filmowym w Sundance Lauren Greenfield zaprezentowała dokument zatytułowany Queen of Versailles, w którym pokazała rodzinę Siegela. Miliarderowi nie spodobał się film, w którym pokazano, w jak pustym i materialistycznym świecie żyje jego rodzina. Reżyserka broni się, tłumacząc, że pokazała po prostu bolesną prawdę:
Na początku filmu można się śmiać, bo Jackie jest inteligentna i ma poczucie humoru. Widać dużą radość z szalonego pomysłu na dom, ekscentrycznego stylu życia, latania prywatnymi odrzutowcami i zakupami w najdroższych butikach – tłumaczy Greenfield. Potem jest totalna zmiana. W efekcie film stał się nie tylko historią bogatej rodziny, ale i konsumpcjonizmu. To alegoria Ameryki.
Myślicie, że ludzie mieszkający w tak olbrzymich domach naprawdę są szczęśliwsi?
Zobaczcie zwiastun: