Małgorzata Potocka znalazła świetny sposób na autopromocję. Wydała książkę o swoim związku z Grzegorzem Ciechowskim i udziela regularnie wywiadów na temat "ekstazy twórczej" i "seksu w polu". W kolejnej rozmowie, z Wysokimi Obcasami, wspomina, jak rzuciła dla Ciechowskiego męża. Gdy aktorka poznała muzyka oboje byli w związkach małżeńskich. Wyznaje, że niemal przez rok "walczyła z uczuciem", aż w końcu żona lidera Republiki przyłapała ich w łóżku. Zobacz: Potocka: "Żona Ciechowskiego nakryła nas w łóżku"
Teraz Potocka opowiada o tym, jak zakochała się w Ciechowskim. Część winy za romans zwala na męża, Józefa Robakowskiego, który nie walczył o odzyskanie jej miłości.
- Co w tym pociągu sobie myślałaś?
- Nie wiedziałam, co dokładnie się wydarzyło, ale wiedziałam, że nie mogę dopuścić do niczego więcej. Ta walka trwała przez rok - wspomina.
- Spotykacie się z Ciechowskim regularnie. Niby służbowo, w sprawie filmu, ale oboje wiecie, że to coś więcej. On jest żonaty, ty jesteś mężatką z dzieckiem. Igracie z ogniem.
- Jestem tym przerażona. Wiem, że jeśli się zdecyduję na krok dalej, to ucierpi wiele osób. A Józek czuje, że między mną a Grzegorzem coś jest, ale nie walczy o mnie, odpuszcza. Żyłam w dwóch rzeczywistościach, jakiś obłęd! Nie przestałam kochać Józka i zaczęłam kochać Grzegorza.
Nie potrafiłam zdecydować, nie miałam odwagi wyjść z domu, z mojego dotychczasowego świata - dodaje. Nie chciałam skrzywdzić Józka, bałam się, że Grzegorzem się tylko zabawię i go porzucę. Każda decyzja była zła.
Głowa do góry Gośka, cała Polska ci współczuje.