Proces O.J. Simpsona 20 lat temu elektryzował całe Stany Zjednoczone. W 1994 roku sportowiec został oskarżony o zamordowanie swojej byłej żony, Nicole Brown, oraz jej partnera, Rona Goldmana. Mimo że ława przysięgłych ostatecznie go uniewinniła, wyrok wywołał wielkie kontrowersje. W 1997 roku sprawa trafiła do sądu cywilnego, który zasądził 33,5 miliona dolarów odszkodowania od Simpsona dla ofiar - uznając jednocześnie, że jest winny morderstwa. Niestety, w amerykańskim systemie sprawiedliwości nie można być sądzonym za to samo przestępstwo dwa razy, więc proces cywilny nie miał żadnych skutków dla procesu wcześniejszego karnego.
Ostatecznie Simpson i tak trafił za kratki - odsiaduje obecnie wyrok za wielokrotnie kradzieże, porwanie, rozboje i napady z bronią w ręku. Jak twierdzą jego koledzy z celi, odsiadka mu nie służy. Ma ponoć obsesję na punkcie... Kim Kardashian, córki swojego obrońcy z czasów procesu o morderstwo, Roberta Kardashiana. W 1994 roku Kim miała 14 lat.
O.J. mówił nam, że zawsze uważał Kim za słodką dziewczynę, kiedy była młodsza - relacjonuje informator magazynu Radar. Jego obsesja zaczęła się dopiero w więzieniu i wciąż się pogłębia. Okleił swoją część celi jej zdjęciami z "Playboya", czyta wszystkie wywiady, które może i stara się nie opuścić żadnego odcinka reality show.
Simpson wyjdzie na wolność w 2017 roku i wtedy, zgodnie ze słowami współwięźniów, Kim powinna zacząć się bać.
Powiedział nam, że dopóki siedzi za kratkami, Kanye może ją mieć - dodaje źródło. Kiedy jednak wyjdzie, Kim będzie jego.
Wygląda na to, że Kardashian doczekała się pierwszego prawdziwego fana.