Joanna Moro dzięki udziałowi w Tańcu z gwiazdami zdobyła główną rolę w serialu Blondynka. Aktorka po sukcesie polsko-rosyjskiej produkcji _**Anna German**_ zaczęła uważać się za pierwszoligową gwiazdę i nie interesowały jej gorzej płatne oferty. Jak narzekała w tabloidach, polscy producenci nie doceniają jej i jedyne propozycje, które dostaje, dotyczą małych ról, zaś ją interesują tylko główne, a najlepiej tytułowe.
TVP odniosła się ze zrozumieniem do jej aspiracji i zaproponowała rolę po Julii Pietrusze w Blondynce. Było z tym trochę zamieszania, bo Moro w międzyczasie rozpoczęła negocjacje z Polsatem w sprawie innej produkcji. Ostatecznie rozstała się ze stacją w niemiłej atmosferze.
Teraz daje się we znaki ekipie Blondynki.
Ona chyba nadal myśli, że jest Anną German - mówi w Fakcie osoba z produkcji serialu. Zupełnie nie idzie jej granie dziewczyny z sąsiedztwa. Aktorsko jest kiepska, ale ma fochy jakby była Sophią Loren. Ciągle coś jej nie pasuje. Na przykład raz zażądała, żeby kręcić ją tylko z jednej strony, bo ma lepszy profil, innym razem narzekała, że ciuchy nie takie. Ponadto nie za bardzo pasuje do roli. Gra tak, jakby wciąż wcielała się w Annę German**.**
Jak uważacie, ma powody, żeby tak gwiazdorzyć?