Półtora roku temu samochód, którym Piotr Adamczyk jechał na plan filmowy do Zamościa, uległ wypadkowi. Aktor stracił panowanie nad kierownicą, a auto stoczyło się do rowu. Towarzysząca Adamczykowi Weronika Rosati z urazem nogi trafiła do szpitala. Przypomnijmy: Adamczyk i Rosati MIELI WYPADEK SAMOCHODOWY!
Początkowo nic nie wskazywało na to, że sprawa jest aż tak poważna. Weronika po badaniach w szpitalu w Zamościu wróciła do Warszawy.
W rozmowie z nową Vivą aktorka wyznaje, że wtedy rzeczywiście nie docierało do niej, że stało się coś poważnego.
Jeszcze przed operacją, na bardzo silnych lekach przeciwbólowych i uspokajających pytałam lekarza, czy w takim razie, skoro nie mogę lecieć do Stanów za 3 dni to mogę za tydzień - wspomina. W ogóle do mnie nie docierało, że moje życie zmieniło się diametralnie. I chyba jeszcze nie do końca potrafię to zaakceptować, dlatego cały czas sobie myślę, że może to jest sen i on zaraz minie. Od czasu wypadku nie robię żadnych postanowień. W ciągu jednej sekundy moje życie wywróciło się do góry nogami. Jestem zupełnie inną osobą niż byłam półtora roku temu.
Złamanie okazało się dużo poważniejsze niż wyglądało na początku. Aktorka ujawnia, że ma za sobą już dwie operacje i na tym nie koniec.
Były różne przekłamania na temat tego wypadku, a chcę powiedzieć, że miałam bardzo poważny uraz - podkreśla. Wiadomo było, że będzie wymagał leczenia przez dłuższy czas. Przeszłam dwie operacje, które wycięły mnie z życia: gips, kule, rehabilitacja. A teraz czeka mnie jeszcze jedna operacja. I muszę powiedzieć, że to kompletnie zmienia perspektywę. Teraz jestem sto razy bardziej ostrożna. Nauczyłam się, że jutro nie jest pewne. Jednego dnia mam rolę, a drugiego nie ma nic, bo produkcja nie ma dla mnie miejsca, albo złamałam nogę.
_
_