Początkowo Kamil Durczok ani jego prawnik nie widzieli konieczności poddawania się badaniu DNA, które pomogłoby śledczym w ustaleniu, do kogo należały torebki z białym proszkiem z mieszkania na Mokotowie. Ostatecznie reprezentujący dziennikarza mec. Jacek Dubois namyślił się i ogłosił, że jego klient podda się badaniu. Wyniki nie są jeszcze znane. Oby poszło lepiej, niż podczas badania wykrywaczem kłamstw. Przypomnijmy: Durczok na wykrywaczu kłamstw: "Oszukiwałem, krzywdziłem, popełniłem PRZESTĘPSTWO, O KTÓRYM NIE WIE POLICJA"
Póki co postępowanie po badaniach DNA trwa a wyniki mają być znane w kwietniu. Sprawę Durczoka relacjonuje Super Express, który od początku jest mu bardzo przychylny. Tabloid, prezentuje niepodważalny, według niego, dowód niewinności dziennikarza. Anonimowa przyjaciółka Durczoka zapewnia, że nie miał nic wspólnego z narkotykami.
Te wszystkie gadżety erotyczne i różne przedmioty leżały w mieszkaniu od imprezy sylwestrowej. Kamila w tym dniu nie było. Był 16 stycznia, kiedy pojawił się właściciel mieszkania i zrobił zdjęcia tego bałaganu. No i Kamila powiązano od razu z narkotykami, a on nie ma z kokainą ani amfetaminą nic wspólnego - twierdzi anonimowa informatorka tabloidu.
Niestety lokatorka wynajmowanego mieszkania, w którym znaleziono narkotyki, jest znacznie bardziej oszczędna w słowach.
Nie komentuję sprawy - oświadczyła krótko Elżbieta Wycech.