Krzysztof Ziemiec, prezenter Wiadomości w TVP1 zapewnia w dzisiejszym Fakcie, że traktuje swoją pracę bardzo poważnie. A nawet, jak przystało na pracownika telewizji publicznej, misyjnie.
Nie można udawać, że nie ma tragedii, kiedy wszyscy płaczą. Ale wtedy nie można płakać razem ze wszystkimi. Czasem muszę wziąć naród za rękę i przeprowadzić go przez ten trudny okres - wyjaśnia w tabloidzie. Dziennikarz taki jak ja musi być towarzyszem i dobrym tatą, który gdzieś tam przygarnie dzieci, wytłumaczy i pogłaszcze i powie, że musimy to razem przetrwać.
Prezenterzy TVP miewają skłonność do uważania samych siebie za wyjątkowych i głos milionów. Ciężko zapomnieć wyznanie Piotra Kraśki sprzed 7 lat, który wzruszony pochwalił się, że papież umierając... oglądał go w telewizji.
Ziemiec równie ambitnie podchodzi do pracy prezentera wiadomości.
Było mi trudno jak umarł papież czy po katastrofie smoleńskiej. Nie mogłem jednak dać tego po sobie poznać i musiałem wspierać ludzi swoją profesjonalną postawą - tłumaczy w tabloidzie. Ktoś, kto pracuje w takim miejscu jak ja, musi sobie poradzić z emocjami. Tak jak aktor na scenie. Jeśli ktoś nie umie, to się do tego nie nadaje. Dużą rolę odgrywa tu wiek. Jak ktoś ma 25 lat, to wiadomo, że będzie trudniej panował nad emocjami. W moim wieku to łatwiej przychodzi. Emocje są zawsze i nie można udawać, że ich nie ma. Nie można jednak wpadać w histerię. Trzeba umieć nad wszystkim panować.
Przypomnijmy, że niedawno Ziemiec porównał swój zawód do... kioskarza, sprzedającego pornografię. Twierdził też, że czuje się dyskryminowany ze względu na wiarę: Ziemiec: "Jest mi tak trudno jak KIOSKARZOWI SPRZEDAJĄCEMU PORNOGRAFIĘ!"