Chociaż różne instytucje wydają miliony na kampanie społeczne uświadamiające, ile zagrożeń niesie ze sobą czatowanie z nieznajomymi, dzieci i nastolatki bardzo często padają ofiarami stalkerów lub pedofilów. Rodzice pokrzywdzonych tłumaczą potem, że nie wiedzieli, jak mogło do tego dojść, bo przestrzegali dzieci przed nawiązywaniem kontaktu z nieznajomymi.
Właśnie ten mechanizm pokazał popularny bloger, Coby Persin, 21-latek z Nowego Jorku, który udawał pedofila chcącego poderwać nastoletnie dziewczynki. Założył w tym celu fałszywe konto na Facebooku, na którym występował jako 15-letni Jason Biazzo, "chłopak z sąsiedztwa". Bez trudu umówił się na randkę z trzema przypadkowymi dziewczynkami.
Żadna z nich nie miała jakichkolwiek wątpliwości i błyskawicznie zgodziła się na spotkanie w pobliskim parku. Tam czekał na nie nie Jason, ale Coby, ukryty w samochodzie. Blogerowi towarzyszyli rodzice dziewczynek, którzy wiedzieli o całej prowokacji. Mężczyźni mieli na sobie maski, żeby przestraszyć swoje "ofiary" i pokazać im, jak łatwo mogą wpaść w pułapkę pedofilów.
Reakcja dziewczynek była łatwa do przewidzenia: po "porwaniu" zaczęły krzyczeć i były przerażone tym, co je spotkało.
Chciałem pokazać rodzicom, jak pedofilom łatwo jest działać w Internecie - wyjaśnia Coby Persin. Ten nieco brutalny eksperyment dobitnie pokazał dziewczynkom i ich rodzicom, że zagrożenia czekają na nie wszędzie a posty o "szukaniu znajomych w nowej okolicy" mogą pochodzić nie od zagubionego nastolatka, ale od groźnego pedofila.
Na koniec swojego "eksperymentu" bloger zaapelował do rodziców, żeby jeszcze raz szczerze porozmawiali ze swoimi dziećmi.
Zobaczcie: