Wczoraj minęła 14. rocznica zamachu na dwie wieże World Trade Center, w którym zginęły 2973 osoby, a 26 nigdy nie znaleziono.
Amerykanie honorują z tej okazji bohaterów wydarzeń z 2001 roku, czyli wszystkich tych, którzy ruszyli na pomoc ludziom zakopanym pod gruzami wieżowców. Oprócz strażaków, policjantów i cywilów szczególną uwagą cieszyła się Bretagne - ostatnia spośród 100 psów, które ratowały ludzi spod gruzów.
Akcja ratunkowa po ataku terrorystów na WTC była pierwszą w życiu Bretagne. Młoda suczka rasy golden retriever pracowała wtedy ze swoją właścicielką Denise Corliss 12 godzin dziennie. Pomiędzy kolejnymi poszukiwaniami spały tylko po 4 godziny, żeby zwiększyć szansę na uratowanie jak największej liczby osób. Obie zostały wysłane do pomocy ze swojej jednostki ratunkowej w Teksasie.
Corliss powiedziała w wywiadzie dla New York Daily, że Bretagne była nie tylko skuteczną tropicielką, ale także dodawała otuchy zarówno uratowanym ludziom, jak i pozostałym poszukiwaczom pracującym pod ogromną presją czasu i stresu.
Byłam tak wdzięczna, że miałam psią partnerkę, która pomogła mi przez to przejść - wspomina Corliss.
O wielkim znaczeniu psów-ratowników podczas akcji powiedziała magazynowi także Cindy Otto, weterynarz opiekująca się setką psów przeszukujących ruiny WTC:
Widzieliśmy tam siedzących, nieruchomych strażaków. Mieli twarze bez wyrazu, żadnych emocji. A gdy zobaczyli psa, nagle pojawiał się uśmiech - powiedziała Otto. Tamte psy miały moc nadziei. Rozświetlały mrok, choćby tylko na chwilę.
Od ataku na WTC Bretagne uczestniczyła także w szeregu innych głośnych akcji ratunkowych, m.in. po przejściu huraganów Katrina, Rita i Ivana. 6 lat temu odeszła na emeryturę jako pies-ratownik, ale nadal pracuje w roli terapeutycznej w szkole podstawowej.
W rocznicę zamachu Bretagne obchodziła swoje 16. urodziny. Przybyła do Nowego Jorku, gdzie została podjęta z honorami na lotnisku. Na zaproszenie serwisu o psach BarkPost przyjechała do hotelu 1 Hotel Central Park, gdzie dostała urodzinowy tort i przysmaki. Bretagne była wożona po Nowym Jorku limuzyną, zabrano ją też na spacer po Times Square, gdzie na jednym z billboardów zawieszono jej imię.
Później w towarzystwie swojej właścicielki pies udał się do Strefy Zero, gdzie odbyły się oficjalne rocznicowe uroczystości. Wmurowano tam tablicę pamiątkową, na której uhonorowano psy pomagające w ratowaniu ludzi. Hotel, w którym zatrzymała się Corliss przekazał także 1000 dolarów na organizację Texas Task Force, aby nadal trenowała tak zdolne psy.