Ewa Minge od lat idzie w zaparte, że nigdy nie poprawiała sobie chirurgicznie urody. Twierdzi, że za dziwny wygląd jej twarzy odpowiadają tylko geny i choroby. Wiosną tego roku wyznała, ze musi brać sterydy i dlatego "jest rozlazła jak żaba na twarzy". Dla pewności syn projektantki dodał jeszcze, że jeśli ktoś jej nie wierzy, to "wypierdoli mu zęby".
W rozmowie z Dzień Dobry TVN Minge wyznała, że decyzja o operacji plastycznej jest jeszcze ciągle przed nią. Wyjaśnia, że wygląda jak "Kobieta Kot", ponieważ pogłębiły się jej mongolskie rysy, a poza tym jest niefotogeniczna. Zapewnia, że na żywo jest znacznie ładniejsza:
Mam do siebie dystans, bo uważam, że mam kontrowersyjną urodę. Urodę, proszę państwa, ma każdy. Ja mam mongolskie rysy, z wiekiem mi się to pogłębia - tłumaczy projektantka. Na dodatek jestem strasznie niefotogeniczna. Czasem zdarzają się takie sytuacje, na stacji benzynowej, zresztą nie tylko na stacji, że płacę kartą, na której jej zdjęcie, a kasjer do mnie: "pani Ewo, to przecież nie pani. W telewizji pani tak brzydko wygląda, a pani jest spoko babka". No wiem, że kamera mnie nie lubi. Mogłabym grać potwory bez charakteryzacji. Może kiedyś coś z tym zrobię.
Ewa, lepiej niech już zostanie, jak jest. Niczego nie poprawiaj.