Mąż Marty Kaczyńskiej miesiąc temu został zatrzymany przez CBA pod zarzutem kierowania zorganizowaną grupą przestępczą, wyłudzenia ponad 12 milionów złotych z funduszu dla osób niepełnosprawnych i prania brudnych pieniędzy. Od tamtego czasu przebywa w krakowskim areszcie. Sąd, który początkowo skłaniał się ku wypuszczeniu go za kaucją, pod wpływem prokuratury zmienił zdanie i zatrzymał Dubienieckiego w areszcie. Na razie do 21 listopada. Uznano, że istnieje zbyt duże ryzyko, że pewny siebie milioner będzie próbował utrudniać śledztwo.
Zanim jednak sąd zmienił zdanie, rodzina oskarżonego zdążyła w ciągu jednego dnia zebrać kaucję wynoszącą 600 tysięcy złotych i wpłacić ją na konto.
Jak ujawniły tabloidu, połowę wpłacili rodzice Dubienieckiego, a połowę - jego żona, Marta Kaczyńska.
Żona Marta wspiera Marcina - zapewnia jego ojciec, mecenas Marek Dubieniecki.
Dlaczego aż tak go wspiera? Może czuje, że też korzystała przez wiele lat z jego ciężko zarobionych milionów?
W międzyczasie Marcin podobno przemyślał wszystko i jest zdecydowany odzyskać miłość jedynej krewnej szefa partii, która po wyborach prawdopodobnie obejmie władzę w Polsce. Przelew na 300 tysięcy okazał się prawdziwym miodem na jego serce.
Jest pod wrażeniem jej postawy. Poprosił ojca, by przekazał Marcie, że między nim a Katarzyną Modrzewską do niczego nie doszło. Wyznał, że bardzo kocha Martę i tęskni za nią i córkami - ujawnia w rozmowie z tygodnikiem Na żywo osoba z otoczenia pary. Marzy o tym, że znów będą żyli jak mąż i żona. Mocno wierzy, że jak wyjdzie z aresztu, będą mogli spokojnie porozmawiać i wyjaśnić wszelkie niedomówienia.
Zdziwicie się, jeżeli znowu do siebie wrócą?
Przypomnijmy, co o szczerości uczuć Dubienieckiego mówił jego znajomy: Znajomy o Dubienieckim: "TO TYP STALKERA. By osiągnąć cel, chwytał się różnych metod Z PRZEMOCĄ WŁĄCZNIE"