Maja Hyży kilka razy zapewniała w wywiadach, że nie ma do byłego męża, Grzegorza, żalu o to, że ułożył sobie życie z Agnieszką Popielewicz. Na gali Fryderyków wyznała nawet, że "nie zabolało jej to". Niestety, niedawno w Dzień Dobry TVN widać było wyraźnie, że to dla niej nadal bolesny temat.
Okazuje się, że Maja rzeczywiście ma duży żal do byłego męża. W najnowszym wywiadzie dla Twojego Imperium przyznaje, że zdecydowała się na wniesienie pozwu sądowego o podwyższenie alimentów. Jak ujawnia tabloid, po autoryzacji wywiadu piosenkarka chciała wycofać się z większości wypowiedzi i nadesłała inną wersję rozmowy, poświęconą całkowicie jej twórczości artystycznej.
Mimo to tygodnik zdecydował się na publikację pierwotnej wersji.
Niestety jego pomoc jest okrojona. Gdy się rozstaliśmy, zgodziłam się na dość niskie alimenty - wspomina Maja. Chciałam po prostu, by sprawa rozwodowa zakończyła się jak najszybciej. Nie miałam wtedy świadomości, że to, co mi zostało zaoferowane, nie wystarczy nawet na podstawowe potrzeby. Tymczasem chłopcy rosną. I jest mi coraz trudnej opłacić przedszkole, wyprawki i dodatkowe zajęcia. Chciałabym, by Grzegorz zrozumiał, że nie walczę o nic dla siebie. Chcę tylko dobrego życia dla jego synów. Skoro on sam żyje na wysokim poziomie to dlaczego nie dba o to, by jego dzieci miały dobry start? Niestety zawsze kończy się tak samo - odbijaniem się od ściany. Dlatego sprawa o podwyższenie alimentów trafiła do sądu. Wiem, że tylko gdy ktoś bezstronny ustali ich wysokość, Grzegorz nie będzie tego podważał.
Hyży ujawnia także, że Grzegorz nie zamęcza synów czułością i uwagą.
Grzegorz chce mieć kontakt z synami, ale jak na razie przeznacza na to zaledwie kilka dni w miesiącu - przyznaje w tabloidzie. Sądzę, że przy odrobinie dobrej woli znalazłby dla nich więcej czasu. Jednak postanowiłam nie naciskać na niego w tej kwestii. Skoro chce ich widywać coraz rzadziej to jego sprawa. Oby tylko kiedyś nie żałował, że nie spędził z nimi dzieciństwa.
Zobacz też: Popielewicz chce urządzić drugie wesele!