Tomasz i Małgorzata Terlikowscy do niedawna występowali poza łamami katolickiej prasy, żeby komentować aborcję, in vitro, antykoncepcję oraz homoseksualizm. Ostatnio zaczęli też opowiadać o seksie, a Małgorzata zdradziła szczegóły własnego pożycia małżeńskiego. Zaskoczyła w wywiadzie zapewniając, że seks oralny nie jest grzechem, jeżeli tylko małżonek "wszystko kończy w kobiecie".
Wczoraj życie seksualne Terlikowskich stało się przez chwilę tematem programu Moniki Olejnik, która zaprosiła do studia Kropki nad i Roberta Biedronia i księdza Dariusza Oko. Sprawa dotyczyła tym razem nie seksu oralnego, a analnego. Bardzo się to nie spodobało Tomaszowi Terlikowskiemu, który ostro zareagował na Facebooku:
Nie mam ochoty zagłębiać się w szczegóły dotyczące seksu analnego, o którym Monika Olejnik mówiła w rozmowie z ks. Dariuszem Oko, że dopuszcza go moja żona. Nie zamierzam jednak przepuścić kłamstw, których dopuściła się dziennikarka. I nie chodzi nawet o to, że wyciera sobie ona gębę moją żoną, ale przede wszystkim o to, że przypisuje jej poglądy, których ona nigdy nie wypowiedziała, i które być może są marzeniami dziennikarki TVN24, ale na pewno nie są poglądami normalnego katolika.
A żeby się o tym przekonać wystarczy sięgnąć do wczorajszego tekstu Małgosi. Tam jest jasno napisane, jakie są zasady moralne rządzące pożyciem seksualnym w katolickim (a ja bym powiedział każdym normalnym) małżeństwie, a ujmując rzecz szerzej, jakimi zasadami rządzi się seksualność.
Zasady są trzy: tylko w małżeństwie, tak by nie wykluczyć poczęcia, i wreszcie tak by nie naruszyć godności partnera (męża/żony). Seks analny narusza, nawet jeśli w małżeństwie, dwie pozostałe zasady. Wyklucza on poczęcie, a po drugie (nawet jeśli jest elementem współżycia, które kończy się aktem waginalnym) narusza godność osób w nim uczestniczących.
Dlaczego? Odpowiedź jest boleśnie prosta. Odbyt nie jest zbudowany w sposób, który umożliwia współżycie, a seks analny ma dramatyczne skutki zdrowotne dla osób w nim uczestniczących. Mężczyzna, który skazuje na niego żonę, dowodzi, że od jej zdrowia, od jej dobra ważniejsza jest dla niego przyjemność. Trudno uznać to za szacunek dla godności.
Niestety, tak kończy się mieszanie seksu analnego z religią. Naszym zdaniem lepiej nie łączyć tych spraw.