Dwa tygodnie temu Sylwester Latkowski i Michał Majewski ujawnili szczegóły tajnego raportu TVN, jaki powstał po pracach specjalnie powołanej komisji badającej doniesienia o mobbingu w redakcji Faktów. Kamil Durczok w pracy okazał się tyranem a jego ofiary na długo zapamiętają dyżury w redakcji. Sprawę opisały ze szczegółami tygodniki Wprost i Newsweek (Durczok pozwał tylko Wprost).
Komunikat przekazany mediom po obradach komisji okazał się jednak zaskakująco zachowawczy. W zasadzie nic z niego nie wynikało. Latkowski i Majewski dotarli do informacji, które potem rozszerzył Tomasz Szymborski. Dziennikarz związany kiedyś z Rzeczpospolitą i Dziennikiem ujawnił, że mediom przedstawiono okrojoną wersję raportu. Takie postępowanie doradziła sama komisja. TVN obawiał się bowiem nowych pozwów od kolejnych ofiar Durczoka oraz sprawy sądowej z nim samym. Umowę z Durczokiem rozwiązano za porozumieniem stron i, podobno, wynagrodzono mu ogromną odprawą. Byli pracownicy Kamila nie mogli oczywiście liczyć na tak luksusowe zakończenie pracy w firmie.
Przypomnijmy: Wyciekł CAŁY RAPORT komisji TVN ws. Durczoka! Nie ujawnili prawdy, bo bali się procesów...
Szymborski opublikował na swoim blogu wszystkie strony raportu komisji. Szczegóły są intrygujące: dowiadujemy się, że komisja uznała, że Durczok "jest winny popełnienia czterech zarzucanych czynów niestosownego zachowania wobec współpracowników, z których co najmniej jeden może stanowić mobbing".
Komisja ustaliła więc, że szefując redakcji Faktów, dziennikarz namawiał współpracowników, by... "upili dla niego koleżankę". Miało to pomóc kobiecie w "odstresowaniu się" i pozytywnie wpłynąć na pracę. Dla reszty Durczok nie był już tak łaskawy: stosował "zarządzanie przez strach" i fundował współpracownikom "niekontrolowane wybuchy złości".
Komisja dołączyła do raportu propozycję komunikatu prasowego łagodzącego całe zamieszanie. TVN miał zapewnić poszkodowanym zadośćuczynienie oraz podjąć działania "wspierające proces przywrócenia w nich poczucia własnej wartości i właściwej samooceny".
W raporcie można przeczytać także, że byli współpracownicy Durczoka "wstydzili się być częścią redakcji Faktów". Dziwicie im się?
Czy ktoś wyczyści wreszcie ten upierdolony stół i powie otwarcie, co tam się działo?
Rurku, może ty? Napisz do nas.