Premiera spektaklu Śmierć i dziewczyna, która odbyła się wczoraj wieczorem w Teatrze Polskim we Wrocławiu, od kilku dni wzbudzała ogromne kontrowersje. Miały się w nim znaleźć sceny seksu na żywo, w których wystąpienia odmówili aktorzy, zatrudniono więc aktorów porno. Nowy minister kultury i dziedzictwa narodowego w rządzie Prawa i Sprawiedliwości, Piotr Gliński, grzmiał w radiowej Trójce, że za jego kadencji nie będzie zgody na taką sztukę. Bojkot spektaklu zapowiedziała również Krucjata Różańcowa, która zamierzała zakłócać go modlitwami... Wszystko to zanim odbył się pierwszy spektakl. Zobacz: Dyrektor Teatru Polskiego do ministra Glińskiego: "Apeluję, aby pan ustąpił ze stanowiska!"
Premiera sztuki powstałej na kanwie tekstów noblistki Elfriede Jelinek odbyła się wczoraj wieczorem. Przed wejściem do Teatru Polskiego we Wrocławiu zgromadziło się kilkaset osób, głównie z radykalnych, prawicowych organizacji takich jak Narodowe Odrodzenie Polski, którzy nie chcieli wpuścić do budynku widzów, szarpiąc się z ochroną i policją. Wznoszono okrzyki: To szambo, nie teatr oraz Gestapo, Gestapo!, kiedy funkcjonariusze zatrzymali 20 najbardziej agresywnych osób. Krucjata Różańcowa odcina się od tych wydarzeń twierdząc, że jej członkowie modlili się spokojnie po drugiej stronie ulicy.
Śmierć i dziewczyna zebrała owację na stojąco. Na premierze obecni byli także przedstawiciele władz Wrocławia, którzy wcześniej odmówili zdjęcia sztuki z afisza, a teraz podtrzymali swoje zdanie. Wśród widzów obecnych w teatrze dominowała opinia, że sceny seksu nie były wcale tak szokujące i skandalizujące, jak można było wywnioskować z zamieszania przed premierą.
Sztuka jest znakomita. Obroni się sama. Wszyscy, którzy na nią przyjdą, będą zadowoleni. Były sceny erotyczne, ale nie było to nic strasznego. Wszyscy jesteśmy dorośli i możemy to oglądać, nic co ludzkie nie jest nam obce - mówiła Urszula, jedna z widzek, w rozmowie z TVN24. Sam spektakl zupełnie przyzwoity, wszystko podane w niedosłowności, nie ma o co robić hałasu. Nie rozumiem, jak można krytykować sztukę, zanim się ją obejrzało. To cenzura prewencyjna i szeptanka, która miała zrobić złą atmosferę wobec spektaklu i teatru - dodał prof. Stanisław Bereś z Uniwersytetu Wrocławskiego.
Podobnego zdania jest Jarosław Perduta, rzecznik marszałka dolnośląskiego, również obecny na premierze. Nie było żadnej pornografii - stwierdził stanowczo. Przed premierą dokonano osądu.
Po przepychankach pod Teatrem zatrzymano 20 osób, z których 12 stanie przed sądem, gdyż odmówiły przyjęcia mandatów karnych. Bilety na wszystkie spektakle Śmierci i dziewczyny do końca tego roku zostały wyprzedane jeszcze przed premierą.