Matka Dody, Wanda Rabczewska, dwa miesiące temu wyznała publicznie, że choruje na nowotwór. Jej zdaniem wywołała go u niej Agnieszka Szulim, za pomocą swojego programu Na językach. Chodziło przede wszystkim o odcinek, w którym prezenterka mówiła, że Paweł Rabczewski ma nieślubną nastoletnią córkę, która wraz ze swoją mamą żyje w nędzy. Doda nie wyglądała wówczas na przejętą. Oświadczyła, że matka jej przyrodniej siostry "ma, czego chciała", skoro "rozkładała nogi przed nieswoim mężem".
Gdy u Wandy Rabczewskiej zdiagnozowano raka, Doda z mamą uznały, że to wina Szulim.
We wspólnym wywiadzie dla Vivy atakowały celebrytkę i tłumaczyły, że "słowem można zabić". Zobacz: Doda o Szulim: "SŁOWEM MOŻNA ZABIĆ! Rozłożyła mamę totalnie na łopatki!"
Swoich racji chcą dowieść też w sądzie.
Na szczęście ze zdrowiem mamy Dody jest już dużo lepiej.
Byłam na badaniach kontrolnych. Wszystko jest w porządku, jestem już zdrowa - ujawnia w dzisiejszym Super Expressie. Córka bardzo mnie wspierała. Ona od zawsze nam pomagała i pomaga nam dalej, także jeżeli chodzi o moje zdrowie. Dorotka była cały czas ze mną, i w szpitalu, i wszędzie.
Musiałam być filarem - dodaje Doda. Tak naprawdę to ja jedna musiałam zachować zimną krew i panować nad sytuacją.
Obie panie Rabczewskie nadal są przekonane, że raka wywołała Agnieszka Szulim.
Te wszystkie programy pani Szulim sprawiły, że bardzo stresowałam się za każdym razem - wspomina Wanda Rabczewska. Ja się naprawdę bardzo tym denerwowałam, to był tak niebywały długotrwały stres, że doprowadziło to do takiej choroby. Wystarczy sobie poczytać, i w szpitalu tak mówią, że długotrwały stres uaktywnia te najgorsze nasze komórki.
Jak dodaje tabloid, Szulim spowodowała także schorzenia układu kostno-stawowego u ojca Dody, Pawła Rabczewskiego. Przez nią zaczął mieć problemy z kolanami i biodrem.