Nowa ekipa przejęła władzę w TVP z poleceniem przekształcenia jej w "telewizję narodową". Okazało się, że najłatwiej to zrobić, przywracając stare programy, wycofane przed laty z powodu niskiej oglądalności. Krążą pogłoski o reaktywacji magazynu Pegaz, Sondy, a także Wielkiej Gry. W rozmowie z Faktem wieloletnia prowadząca Stanisława Ryster potwierdza, że dostała już propozycję z Dwójki.
Jak jednak wyjaśnia, nie wystarczy sięgnąć po stare formaty. Trzeba to jeszcze zrobić dobrze.
Zadzwonił do mnie dyrektor Dwójki i poprosił o powrót. A ja spytałam, po co przywracać ten program, skoro w tych czasach nikt tego porządnie nie zrobi. Gdy ściągali Wielką grę z anteny, to było mówione, że lada moment zostanie wprowadzony nowy teleturniej wiedzowy - wspomina w tabloidzie. No i we wrześniu minie 10 lat i ja nie widzę tego wspaniałego teleturnieju. W TVP myśleli, że taki mądry program da się stworzyć ot tak. Pan Maciej Chmiel powiedział, że się nie podda i będą jeszcze do mnie dzwonić. Nie przykładam do tego jednak żadnej wagi. Narobię sobie nadziei, a potem nic z tego nie wypali, tak jak z tego programu, który miał mnie zastąpić. Szkoda moich nerwów, ja już się nadenerwowałam. Bardzo trudno byłoby im się do tego porządnie przygotować.
Jak ocenia Ryster, prace nad pierwszym odcinkiem tak poważnego programu musiałyby potrwać około roku. Zastanawia się także, kto miałby brać w nim udział.
Nad tym, by Wielka gra miała ręce i nogi, trzeba by ciężko pracować przez rok. Jeśli natomiast miałaby wyglądać tak, jak większość programów obecnie, to ja wysiadam. Nie chcę bylejakości!
A wszystko wskazuje na to, że oni chcą przywrócić program rach-ciach i już. A skąd na przykład wzięliby teraz na szybko zawodników? Trzeba też wymyślić tematy, znaleźć ekspertów i je usystematyzować. Same tematy to było 480 teczek! Tacy byli mądrzy i mnie zdjęli z wizji, to niech teraz zrobią dobry nowy teleturniej wiedzowy, a nie kolejny tani, dziadowski program, gdzie jest blichtr i poklepywanie po ramionach.