Bohaterem nowego numeru Newsweeka został niespodziewanie Kamil Durczok, wracając na okładki w równo rok po wybuchu afery w TVN-ie. Tygodnik Tomasza Lisa, który rok temu przytaczał wypowiedzi ofiar i świadków molestowania i mobbingu w redakcji Faktów, teraz postanowił ocieplić trochę wizerunek byłego gwiazdora. Zobacz: Kamil Durczok "wychodzi z cienia" na okładce "Newsweeka". Wraca do mediów?
Na tekst Newsweeka - który w przeciwieństwie do Wprost nie doczekał się pozwów od Durczoka - zareagował Sylwester Latkowski. Były redaktor naczelny Wprost wraz z pozostałymi pozwanymi dziennikarzami założyli serwis informacyjny Kulisy24, na którym zamieścił swój komentarz.
Latkowski postanowił przypomnieć o kobietach, które były dziennikarz skrzywdził, a o których dziennikarze zdają się w tej sprawie zapominać:
Publikacja w najnowszym "Newsweku" pt. "Powrót Kamila Durczoka. Życie po życiu" to odwracanie kota ogonem. Tak ją odbieram. Nie twierdzę, że ostatni rok był łatwy dla Kamila Durczoka. Tak samo jak nie był łatwy dla autorów tekstów o sprawie Durczoka. Każdy z nas zapłacił za to taką albo inną cenę. Czytam, że Durczok ukrywał się przed ludźmi. Hm... Bardzo szybko z tego zrezygnował.
Często "odpoczywał" w Gdańsku. Pamiętam, jak w lipcu 2015 roku próbował dostać się na koncert Boba Sinclara w "Zatoce Sztuki". Jego znajomy zadzwonił w obecności mojej i Michała Majewskiego do Macieja Turczyńskiego (menedżera lokalu), prosząc o wejście w strefę VIP. To tam przy szampanie Moet, pięknych hostessach i znanym didżeju bawiła się trójmiejska i warszawka śmietanka. To miało być ukrywanie się? Rysowany przez tygodnik portret ma się nijak do tego Kamila Durczoka, którego widzimy i o którym wiemy, co przez ten czas robił.
A co z ofiarami Durczoka? Czytając takie teksty podszyte łzawymi kawałkami zastanawiam się, czy autorzy pomyśleli o jego ofiarach? O ich uczuciach? Co wtedy przeżywają? My widzieliśmy płaczące i roztrzęsione osoby, które do dnia dzisiejszego nie potrafią zapomnieć. Dla nich to trauma. Tak, przytaczane są przykłady krytyczne dla Durczok, ale to wszystko wygląda jak alibi, by powstał portret skrzywdzonego byłego szefa "Faktów".
Komisja TVN-u wyraźnie wskazała winnego - Kamila Durczoka. Komisja rozpoczęła działanie 16 lutego 2015 roku, a zakończyła je 6 marca 2015 roku. Przesłuchano 37 świadków, w tym pana Kamila Durczoka. Wśród osób przesłuchanych znaleźli się zarówno świadkowie, którzy zgłosili się dobrowolnie, jak również osoby wezwane przez komisję.
Co konkretnie zawiera raport, który kilka miesięcy temu opisaliśmy? Przede wszystkim ocenę, że Kamil Durczok jest winien popełnienia dwóch czynów molestowania seksualnego.
Wielu świadków skarżyło się na atmosferę strachu i niepewności przed nieprzewidywalnymi zachowaniami naczelnego "Faktów", "wiążącymi się z niekontrolowanymi wybuchami złości, w tym publicznym wykrzykiwaniem obraźliwych stwierdzeń".
Komisja opisuje konkretne przykłady niewłaściwych zachowań. Durczok prosił współpracowników, by "znaleźli klub dla panów, zabierając koleżankę z pracy na jednodniowy wyjazd poza miejsce pracy (choć za obopólną zgodą), prosząc kolegów z pracy, aby upili koleżankę z pracy".
Inny przykład. "22 lutego 2014 pan Durczok polecił swojemu zespołowi przygotowanie podróży do Kijowa, która miała się odbyć w dniu następnym, to jest w niedzielę. On podjął tę decyzję i poinformował o niej późnym popołudniem. Był w kontakcie z zespołem do późna wieczór. Przypuszczalnie zrobił to będąc pod wpływem alkoholu. Jego zespół zorganizował podróż i stawił się w niedzielę rano na lot z lotniska w Warszawie, jednak pan Durczok się nie pojawił na lotnisku" - stwierdza raport komisji TVN.
W raporcie jest również kilka zaleceń. Między innymi takie, by pracownicy "Faktów" otrzymali pomoc psychologiczną, która doprowadzi ich do równowagi i zapewni im poczucia bezpieczeństwa.
Na okładce przeczytałem, że Kamil Durczok chce dopaść tych, którzy złamali mu życie. Więc przypomnę, że Durczok nie stracił programu i TVN nie rozstał się z nim po publikacjach "Wprost", a po raporcie własnej komisji. Dziwne, że nie ich chce dopaść, a nas, którzy odważyliśmy się wziąć stronę ofiar byłego szefa "Faktów TVN".
Czy ja i współautorzy tekstów boją się Kamila Durczoka? Nie. Chciałbym, aby odtajniono procesy. Może tak łatwo nie robiłoby się takich okładek i artykułów jak ten w ostatnim numerze "Newsweeka".
Całość do przeczytania tutaj: kulisy24.com/opinie/jak-sie-robi-z-kamila-durczoka-ofiare