Miriam Shaded wypromowała się w mediach na trwającym niemal od roku kryzysie migracyjnym. Córka Polki i Syryjczyka prowadzi Fundację Estera, zajmującą się sprowadzaniem syryjskich chrześcijan z terenów objętych konfliktem zbrojnym. Później zaczęła ostro wypowiadać się na temat uchodźców-muzułmanów, co zapewniło jej miejsce w wyborach do Sejmu z list partii KORWiN. Do parlamentu się nie dostała, ale wciąż zapraszana jest do mediów.
Wczoraj Miriam pojawiła się w studio WP.TV, gdzie razem z Kazimierą Szczuką i prowadzącym Sławomirem Sierakowskim dyskutowali o dalszych działaniach Unii Europejskiej wobec uchodźców i migrantów. Shaded oczywiście wyraziła swój sprzeciw i dodała, że 90% osób chcących się dostać na teren UE tak naprawdę wcale nie potrzebuje pomocy, a przez granicę przedostają się setki tysięcy niebezpiecznych osób.
- 90% tych ludzi nie jest w trudnej sytuacji. Unia Europejska przekłamuje statystyki. Na teren Europy wpuszczani są kryminaliści, rządzący o tym wiedzą, a konsekwencje ponoszą kobiety, ofiary, tak, jak to miało miejsce w Kolonii. Społeczeństwo widzi, że rząd nie reaguje i zaczyna dochodzić do samosądów. Nie jestem ich zwolenniczką, ale to państwo wpuszcza przestępców do niewinnych ludzi. Co mają powiedzieć kobiety, które zostały zgwałcone przez tych ludzi? - pytała Szczukę.
- Ale czy zdaje sobie pani sprawę, że przemoc seksualna jest zjawiskiem powszechnym, również w Polsce? Że 99% gwałtów popełnianych przez Polaków to są sprawy umarzane w sądach, nawet gwałty ze szczególnym okrucieństwem? Państwo nie musi nikogo wpuszczać, żeby problem przemocy seksualnej i gwałtów był w Polsce, bo jest - zapewniała feministka. W Kolonii był rodzaj takiego terroru mężczyzn wobec kobiet i to była sytuacja oburzająca. Policja i wszystkie siły powinny reagować natychmiast. I nie chodzi mi o gwałty zbiorowe, bo takie zdarzają się, wie pani w dyskotece. Tylko o przesunięcie granicy tego, co wolno, a czego nie wolno.