Po ślubie George'a Clooneya z Amal w amerykańskiej prasie pojawiły się spekulacje, że aktor w ten sposób zdobywa głosy przyszłych wyborców. Ponoć od lat marzy o karierze w polityce i małżeństwo z prawniczką prowadzącą międzynarodowe sprawy sądowe miało poprawić jego notowania. Musiało być w tym choć trochę prawdy, bo Clooneya wyraźnie ciągnie do polityki. Clooney z żoną odwiedzili właśnie Angelę Markel, z która omawiali... kryzys imigracyjny w Europie.
Aktor, który przebywa w Berlinie w związku z premierą filmu braci Coen o spotkanie z kanclerz Niemiec starał się od miesięcy. Jego rozmowa z Merkel dotyczyła problemu uchodźców. Clooneyowi towarzyszyła Amal, która jest Brytyjką libańskiego pochodzenia i była między innymi specjalną wysłanniczką ONZ w Strefie Gazy. Po zakończeniu misji opisywała zbrodnie wojenne popełniane tam przez wojska izraelskie. Potem sama broniła jednak okrutnego zbrodniarza i mordercy - syna Muammara Kaddafiego, Saifa.
Niemiecki rząd nie ujawnił szczegółów rozmowy Merkel z hollywoodzkim gwiazdorem, ale przedstawiciele kanclerz powiedzieli prasie, że Clooney "wyraził całkowite poparcie dla jej polityki azylowej", krytykowanej obecnie w wielu krajach Europy. Na temat problemu uchodźców George wypowiedział się także w trakcie konferencji prasowej promującej film "Ave, Cezar!".
Zapytany przez dziennikarza, czy nakręci film o imigrantach w Europie, jak kiedyś wyreżyserował Syrianę o przemyśle naftowym i amerykańskiej polityce na Bliskim Wschodzie, odpowiedział:
Lepiej o tym rozmawiać w mediach. Rozmawiać i dyskutować. W moim kraju z pewnością jednego i drugiego jest w tej kwestii za mało. Hollywood nie powinno zajmować się rozwiązywaniem problemów świata. Byłem w wielu niebezpiecznych miejscach i działam w tej sprawie od lat.