Roast Kuby Wojewódzkiego spełnił nadzieje TVN-u na wywołanie zamieszania w mediach. Nie do końca wiadomo jednak, czy właśnie o takie chodziło. Program został skrytykowany za poziom znacznie niższy niż amerykańskie roasty, na których wzorował się Kuba. Do KRRiT wpłynęła nawet oficjalna skarga. Skutkiem może być nałożenie na TVN kary finansowej za żarty z penisa Tomka Kammela i romansu Kamila Durczoka.
Okazuje się, że zniesmaczeni byli nie tylko widzowie i Kamil. Po emisji programu znacznie ochłodziły się relacje Wojewódzkiego z rodziną jego narzeczonej, Renaty Kaczoruk. I to mimo że, jak donosi tygodnik Na żywo, Kuba osobiście ocenzurował telewizyjną wersję.
Najostrzejszych tekstów nie wyemitowano z TVN-ie, zapewne na prośbę showmana - pisze tabloid. Ale program nagrywano z udziałem publiczności, a jego pełną wersję można zobaczyć w internecie. Żarty z Renaty były wyjątkowo niesmaczne. Śmiano się w jej szczupłej sylwetki i sugerowano, że bierze narkotyki.
Rodzicom Kaczoruk nie spodobało się też, że została nazwana "nakokszonym wieszakiem". Mieszane uczucia wzbudziły sugestie na temat orientacji seksualnej Wojewódzkiego, które zdominowały cały program. Rzeczywiście, trudno dziwić się, że rodzice Renaty nie są zachwyceni przyjęciem do rodziny zięcia, publicznie podejrzewanego o ssanie penisa Tomka Kammela.
Jak informuje Na żywo, telefon od dziennikarza tylko zdenerwował tatę Renaty.
Niczego nie będę komentował - odpowiedział krótko. Tabloid donosi, że był "ewidentnie wzburzony".
Znajomi Kaczoruk, obawiają się, że jej także nie odpowiada taki rodzaj "sławy".
Jest przyzwyczajona do żartów Kuby, ale nie podobało jej się, że pozwolił, by tak szyderczo drwiono z niej podczas "Roastu" - ujawnia koleżanka Renaty. Ma czasem wrażenie, że Kuba wykorzystuje ją i ich miłość, by podgrzać atmosferę wokół własnej osoby i programu. Zastanawia się, czy postępuje w ten sposób osoba, która naprawdę kocha.