Edyta Górniak długo wahała się, czy po raz drugi wziąć udział w konkursie Eurowizji. Przymierzała się do tego już w zeszłym roku, ale TVP postanowiła wysłać do Wiednia Monikę Kuszyńską, z pominięciem krajowych eliminacji.
Przez miniony rok Edzia marzyła o tym, żeby pojawić się na tegorocznej Eurowizji w Sztokholmie i pokazać wszystkim, jak się wygrywa. Jej drugie miejsce z 1994 roku nadal jest największym sukcesem w historii polskich występów na tym konkursie.
Tymczasem Edyta nie tylko nie pojedzie na Eurowizję, ale nawet przegrała z aż dwojgiem krajowych wykonawców. Od jej utworu publiczność wolała piosenki Margaret i Michała Szpaka. To właśnie on pojedzie do Sztokholmu z utworem Color of Your Life.
Górniak nie kryła rozczarowania wynikiem głosowania. Udawała nawet, że... zapomniała nazwiska piosenkarza, który ją pokonał. Tę krótką wypowiedzią udowodniła, że jednak nie ma klasy: Górniak o przegranej w eliminacjach Eurowizji: "Jestem zaskoczona!"
Dzień po eliminacjach zaprzyjaźnione z Edytą tabloidy poinformowały, że przegrała przez... poplamioną sukienkę. Była podobno tak roztrzęsiona koniecznością przebrania się przed występem, że nie była w stanie zaśpiewać na miarę swoich możliwości. Wygląda to jednak raczej na rozpaczliwą próbę ratowania twarzy.
Wyszło, jak wyszło - komentuje w rozmowie z tygodnikiem Świat i Ludzie znajomy Edyty. Po zakończonych eliminacjach była potwornie rozgoryczona. Zamieściła w sieci wideo, w którym mówi, że nie żałuje decyzji o występie w preselekcjach, ale tak naprawdę ciężko jej się było pogodzić z przegraną. To trudny temat. Była przecież faworytką, gwiazdą dużego formatu, znaną także poza granicami kraju. Przegrała z nieznanym w Europie wokalistą. To musi boleć. W przypływie emocji powiedziała, że już nigdy nie da się namówić na podobną zabawę w preselekcje. Co innego gdyby to telewizja wytypowała ją bezpośrednio do finałów, jak rok temu było z Moniką Kuszyńską. Poczuła się lepiej dopiero, gdy porozmawiała z Alanem. Synek zawsze potrafi ją pocieszyć.