Trzy dni temu okazało się, że prezydent Andrzej Duda wbrew wcześniejszym zapowiedziom nie będzie miał okazji spotkać się w Waszyngtonie z Barackiem Obamą. Odmowa przyjęcia prezydenta ma być gestem dezaprobaty władz USA dla działań rządu Beaty Szydło w związku z Trybunałem Konstytucyjnym.
Równolegle pojawiła się wiadomość o tym, że do Ameryki na spotkanie z przedstawicielami Kongresu i Departamentu Stanu USA leci Mateusz Kijowski. Lider Komitetu Obrony Demokracji jest twarzą manifestacji odbywających się od grudnia w całej Polsce. Wkrótce po jego debiucie na scenie politycznej Super Express opublikował artykuł, w którym ujawnił jego problemy z płaceniem alimentów. Zobacz: "Super Express": "Założyciel KOD nie płaci alimentów! Dług urósł do 83 tysięcy!" Kijowski odpowiada: "Płacę tyle, ile mogę".
W najnowszym Newsweeku przywódca KOD-u znów tłumaczy się z oskarżeń tabloidu twierdząc, że są dla niego krzywdzące. W rozmowie z Renatą Kim żali się, że tylko jemu wytyka się publicznie niepłacenie alimentów, mimo że wiele osób ma ten sam "problem":
- Żona nie miała pretensji, że stawiam pan wszystko na jedną kartę?
- Bardzo mnie wspierała - powiedział Kijowski. Zresztą trochę nie mieliśmy wyboru. Kiedy kilkadziesiąt tysięcy ludzi deklaruje, że chcą coś zrobić, to trzeba odłożyć wszystko inne na bok i podjąć wyzwanie. I na razie jakoś sobie radzimy. Na szczęście ludzie nam pomagają. Wożą na spotkania, karmią, wspierają w codziennych sprawach. To znacznie obniża koszty życia.
- A jak to jest z tymi niespłaconymi alimentami?
- Nigdy tej sprawy nie ukrywałem, ale proszę zwrócić uwagę, że jestem jedyną osobą, którą się pyta o alimenty, choć w życiu publicznym jest wiele osób, które mają w tej kwestii poważniejsze problemy. Ja mogę podkreślić, że nigdy nie prowadzono przeciwko mnie żadnego postępowania o uchylania się od płacenia alimentów.
Ten dziennikarz z bulwarówki, który napisał o moich alimentach, zrobił to w dość niesmaczny sposób: wypytywał o wszystko, co dotyczy KOD, a na koniec zadał krótkie pytanie o alimenty. I napisał tylko o nich. Zmarnował mi pół godziny.
- Ale napisał prawdę?
- W oparciu o prawdziwe fakty napisał całkowicie nieprawdziwą historię. Nie mam sobie w tej sprawie wiele do zarzucenia, a sposób, w jaki się ją przedstawia, jest obrzydliwy. Próbuje mi się wmawiać, że łamię prawo. Bzdura, płacę alimenty regularnie. Nawet kiedy byłem bezrobotny przez 26 miesięcy, też płaciłem, zapożyczając się.
Problem polega na tym, że na krótko przed rozstaniem z moją byłą żoną miałem dobrze płatną pracę, więc sąd ustalił wysokie alimenty. Potem pracę straciłem, ale alimenty pozostały wysokie. Wyższe niż moje zarobki, nie udało się ich zmniejszyć. Nie walczyłem zbyt ostro, bo bałem się, że to popsuje relacje z dziećmi. Wolę już do końca życia spłacać zaległości.
- Są tacy, którzy twierdzą, że założył pan KOD, by prowadzić wygodne życie, krzewiąc demokrację.
- Jeśli ktoś uważa, że można robić takie rzeczy na jedną piątą etatu, to się myli. To jest działalność, która musi być główną treścią życia. Poza tym moja firma wciąż działa, nawet niedawno udało mi się podpisać nowy kontrakt, ale to już nie jest moja podstawowa działalność. Ale z wygodą to nie ma wiele wspólnego. Śpię po trzy-pięć godzin dziennie, w domu jestem gościem, nie mam prawie życia prywatnego.
- Czyli teraz KOD jest pana pracą?
- Jeszcze nie, ale z czasem może się stać.
Zdaniem znanego dziennikarza Jacka Żakowskiego, można nie płacić alimentów, a nawet "zostawić kobietę z dziećmi", jeżeli idzie się na wojnę z rządem. Przekonuje, że Kijowskiemu należy się szacunek za takie podejście i poświęcenie rodziny. Pytanie, czy jego dzieci to zrozumieją.