Maria Kiszczak, wdowa po zmarłym w listopadzie 2015 roku Czesławie Kiszczaku nie przestaje czcić jego pamięci. Komunistycznego generała, odpowiedzialnego za masakrę w kopalni Wujek, uważa za bohatera narodowego i największego polskiego demokratę. Obecnie raczej nikt nie podziela jej poglądów, jednak Maria Kiszczak bardzo by chciała, by to się zmieniło.
Ostatnio przed Sądem Najwyższym odbyła się rozprawa o kasację wyroku, wydanego w styczniu 2012 roku przez warszawski Sąd Okręgowy. W procesie, wytoczonym przez IPN, generał został oskarżony o udział w "związku przestępczym o charakterze zbrojnym", który na najwyższych szczeblach władzy PRL przygotowywał stan wojenny.
Został skazany na karę 2 lat więzienia w zawieszeniu na 5 lat, za to nigdy nie odpowiedział za śmierć 9 górników i ciężkie obrażenia 24 innych podczas "pacyfikacji" kopalni Wujek przez oddziały ZOMO, milicji i wojska.
Jednak Maria Kiszczak ciągle jest niezadowolona. Wraz mężem do końca jego życia walczyła o kasację skazującego wyroku. Czyli o uniewinnienie.
Sprawa w końcu dotarła aż do Sądu Najwyższego. Mimo że Kiszczak od pół roku nie żyje, sędziowie musieli się nią zająć.
Bez znaczenia było to, że generał Czesław Kiszczak nie żył od listopada poprzedniego roku - informuje pracownik sądu w rozmowie z Super Expressem.
Sąd Najwyższy ostatecznie rozwiał nadzieje Marii Kiszczak na pośmiertne uniewinnienie męża i odrzucił kasację wyroku z 2012 roku. Kiszczakowa nie kryje rozżalenia.
Był polskim bohaterem - przekonuje w tabloidzie. Wiem, że historia go kiedyś doceni i będą mu dziękować za Okrągły Stół, za przemiany demokratyczne.