Piotr Liroy-Marzec dość niespodziewanie pojawił się na listach wyborczych Kukiz'15 do Sejmu i zdobył mandat poselski. Do dzisiaj zasłynął głównie walką o legalizację leczniczej marihuany oraz pracą w parlamentarnym zespole "antyszczepionkowców". Wnioskował również o "likwidację telewizji"…
Teraz poseł Liroy pojawił się na okładce prawicowego tygodnika Do Rzeczy, do której wykorzystano jedno ze starszych zdjęć rapera… z siekierą w ręku. W wywiadzie opowiada o swoich poglądach na legalizację marihuany, związki partnerskie i interwencję Komisji Weneckiej w sprawie Trybunału Konstytucyjnego. Wyznał również, że praca w parlamencie wymaga od niego dużo cierpliwości.
W wielu krajach parlamentarzyści sięgają nawet po argumenty siłowe w politycznych dyskusjach, to żadna nowość. U nas i tak jest spokojnie - zapewnia. Chociaż nie ukrywam, że czasem aż świerzbi mnie ręka, żeby komuś przy...dolić. Wiem jednak, że to nie ulica, że tutaj nie jestem na swoim podwórku.
Marzec opowiedział też, jak jego zdaniem powinna wyglądać wizyta Bono w Polsce. Po tym, jak lider U2 napiętnował polski rząd i wytknął Prawu i Sprawiedliwości łamanie wolności obywatelskich, Liroy zaprosił go do naszego kraju.
Mam kilka pomysłów - tłumaczy. Poza rozmowami z politykami w Sejmie chciałbym, żeby Bono spotkał się przede wszystkim z obywatelami i przedstawicielami środowisk twórczych. Żeby przeszedł się ze mną przez osiedle w Kielcach albo drogą jednej z polskich wsi i usłyszał, jakie są prawdziwe problemy Polaków. Sprawdził, jaki jest poziom życia wielodzietnej polskiej rodziny w porównaniu z tym, co Angela Merkel chce dać imigrantom. Uświadomiłbym mu, czym dla nas, Polaków, są patriotyzm, niepodległość i suwerenność.
Mamy nadzieję, że Liroya podczas spotkania z Bono nie będzie "świerzbić ręka"...