Jarosław Kret długo dojrzewał do ojcostwa. Kiedy na świat przyszedł jego pierwszy i, jak dotąd, jedyny syn, pogodynek miał już 47 lat. Niestety, krótko po narodzinach małego Franciszka relacje Jarka z jego mamą zaczęły się psuć.
Aż pewnego dnia Jarek, swoim zwyczajem, wyszedł z jej domu i już nigdy nie wrócił.
Jarek odwiózł naszą mamę do jej domu. I już nie wrócił. Nie zadzwonił nawet przez dwa tygodnie, by zapytać, jak czuje się jego syn - wspominała w wywiadzie Małgorzata Kosturkiewicz. Po jedenastu dniach zobaczyłam w prasie zdjęcia Jarka obejmującego inną kobietę.
To samo zrobił przed laty Agacie Młynarskiej. Dlatego, kiedy ostatnio zaczął coraz częściej znikać z domu, jego obecna partnerka Beata Tadla poważnie się zaniepokoiła. Zobacz: Kryzys w związku Tadli i Kreta? "Jarek wpada do domu, a potem znowu znika"
Jednak tym razem może nie pójść tak łatwo, bo mają wspólny kredyt, zaciągnięty na dom pod Warszawą. Ponieważ wynosi on 860 tys. zł, a Beata od stycznia nie pracuje, raczej trudno będzie im spłacić go w najbliższym czasie.
Na szczęście przynajmniej była partnerka okazała zrozumienie trudną sytuacją finansową Jarosława.
Jak informuje tygodnik Twoje Imperium, Kosturkiewicz, która jeszcze w marcu domagała się od Kreta pięciu tysięcy złotych miesięcznych alimentów, zgodziła się jednak na dwa. Przypomnijmy: Kret nie chce płacić wyższych alimentów. "Jest traktowany jak bankomat"
Chyba wreszcie zrozumiała, że dla dobra dziecka nie powinna utrudniać mu spotkań z ojcem - komentuje znajoma producentki.
Kret podobno uważa, że kwota jest i tak za wysoka, jednak zdecydował się pójść na kompromis.
Producentka, jak słyszeliśmy z pewnego źródła, przystała na dwa tysiące alimentów, a Jarosław Kret, chociaż uważa, że to za dużo jak na potrzeby sześciolatka, nie będzie występować do sądu o ich obniżenie - pisze tabloid. Małgorzata Kosturkiewicz nie obwarowuje już restrykcjami kontaktów byłego partnera z synem. Jarosław Kret z ulgą przyjął tę "odwilż", jaka zapanowała w jego relacji z byłą partnerką. W nowym domu, w którym zamieszkał z Beatą Tadlą, umeblował pokój dla syna i spełnia się w ojcostwie.
Gratulujemy. I przypominamy, że nie każdego stać na taki "kompromis": Włodarczyk oskarża byłą kochankę: "Sądzimy się, czy ta pani W KOŃCU RUSZY TYŁEK! Dużo rzeczy potrafi zrobić, ale na pewno nie pracować"