Tydzień temu Marina Łuczenko i Wojciech Szczęsny wzięli luksusowy ślub w Grecji. Miłość wyznali sobie nad położonym w pobliżu Aten jeziorem, w otoczeniu rodziny i najbliższych przyjaciół. Piłkarz londyńskiego Arsenalu, obecnie wypożyczony do AS Roma, po raz kolejny pokazał, że nie ma zamiaru oszczędzać na ukochanej. Suknia ślubna Mariny, pochodząca z przyszłorocznej kolekcji Miry Zwillinger, kosztowała około 50 tysięcy złotych.
Na palcu panny młodej lśnił pierścionek zaręczynowy od Tiffany'ego za kolejne 50 tysięcy. Dla Szczęsnego takie wydatki to tylko ułamek tygodniowego wynagrodzenia.
Marinie zależy jednak podobno na tym, by nie być uważaną za być "typową WAG", żyjącą na koszt bogatego męża. Dlatego chce podpisać intercyzę. Przed ślubem wprawdzie jakoś się nie złożyło, ale, jak donoszą jej znajomi w Fakcie, piosenkarka nie rezygnuje ze swoich planów.
On nie czuje potrzeby, by podpisywać dokumenty o rozdzielności majątkowej. Marinie jednak zależy na uregulowaniu spraw finansowych, by nikt jej nie zarzucał, że jest z Wojtkiem dla pieniędzy - ujawnia z rozmowie z tabloidem jej znajoma. On jej ufa. Mówi, że skoro Marinie tak na tym zależy, załatwią to po wakacjach.
Nikt chyba nie zarzuca Marinie, że wyszła za mąż tylko dla pieniędzy. Po prostu dobrze się złożyło, że jej ukochany jest jednym z najbogatszych Polaków.