Rafał Maserak jak burza przeszedł przez pierwsze edycje Tańca z gwiazdami. W drugiej i trzeciej edycji walczył w finale i przegrał tylko dlatego, że widzowie kibicowali miłości Katarzyny Cichopek i Marcina Hakiela, a potem Rafała Mroczka i Anety Piotrowskiej. W czwartej edycji pojawił się największy rywal Maseraka, Stefano Terrazzino. Od tamtej pory licytują się na zwycięstwa. Rafał zmobilizował się w dziesiątej i jedenastej edycji, wygrywając obie pod rząd.
Odkąd format został przechwycony przez Polsat, Maserak ciągle jest bliski zwycięstwa, ale zawsze coś staje na przeszkodzie. Z Marceliną Zawadzką i Julią Pogrebińską zajął trzecie miejsce, z Joanną Moro przegrał o mały włos, a z Anną Cieślak musiał przerwać rywalizację z powodu poważnej kontuzji aktorki.
Maserak na nowo nabrał nadziei, gdy w najnowszej edycji dostał do pary Elżbietę Romanowską. Wprawdzie jej figura wykluczyła z choreografii część elementów, jednak energia i poczucie rytmu aktorki zostały już w pierwszym odcinku docenione przez jury 39 punktami. Zapowiadało się, że to właśnie Romanowska zostane "czarny koniem" edycji. Niespodziewanie jednak przegrała w finale z Anną Kaczmarczyk. Jak donosi tygodnik Świat i ludzie, Rafał jest tym załamany. Nie może zrozumieć, co poszło nie tak.
Żadnej porażki nie przeżył tak mocno jak tej ostatniej - ujawnia znajomy tancerza. Jest bardzo przybity i zdezorientowany. Stracił motywację i ochotę do rywalizacji. Myśli o tym, by zrobić sobie chociaż krótką przerwę.
Tylko co wtedy będzie robił? Zwłaszcza że tak bardzo mu zależy na tym, by być "znanym z telewizji".