Kultura robienia sobie "selfie" zmieniła na zawsze show biznes. Dzisiaj żeby się wybić nie jest już potrzebny talent ani nawet znajomości - wystarczy duże grono "fanów" w mediach społecznościowych. W walce o statystyki ludzie są gotowi ryzykować swoje zdrowie, a nawet życie.
Brytyjska "modelka glamour" Jacqui Ryland zdradziła ostatnio, że żeby zachować "idealny wygląd" i móc robić sobie setki "selfie" dziennie, zaczęła brać hormon wzrostu. Początkowo efekty bardzo się jej podobały, ale z czasem zaczęły się problemy.
Moja skóra zaczęła wyglądać lepiej, miałam młodszy wygląd - powiedziała w programie Body Freaks. Paznokcie i włosy bardzo rosły, a tłuszcz się spalał.
Wkrótce jednak 29-latka musiała zapłacić za to cenę. Jej naturalna gospodarka hormonalna się rozregulowała i żeby zachować kondycję, potrzebowała regularnie dostarczać sobie hormonów. Bardzo szybko się od nich uzależniła. Co więcej, pozyskiwała somatotropinę z nielegalnych źródeł.
Ryland, która jest samotną matką trójki dzieci, zrozumiała, że zaczyna ryzykować nie tylko swoim zdrowiem, ale także i życiem - oraz życiem własnych dzieci. Uznała jednak, że... jest gotowa na takie poświęcenie.
Skutkiem ubocznym może być to, że serce także zacznie rosnąć, co jest niebezpieczne. Jeżeli ma się w ciele komórki rakowe, zaczną się rozwijać w szybkim tempie - powiedziała. A czy to uzależnia? Oczywiście, z powodu efektów. Zauważyłam, że gdy zmniejsza się poziom hormonu w moim ciele, od razu tyję, czuję się zmęczona i spada mi nastrój.
Jacqui postanowiła nie zmieniać stylu życia i wciąż dba o idealny wygląd na setkach "selfie". Publikuje je codziennie w mediach społecznościowych, dzięki czemu na Instagramie ma już ponad 100 tysięcy fanów.