Trzy lata temu Kora dowiedziała się, że choruje na raka. Dzięki temu, że przez cały czas pojawiała się w mediach, informacje o jej leczeniu szybko były upubliczniane. Piosenkarka wykorzystała to, żeby pokazać, z jakimi wyzwaniami muszą się zmierzyć chore osoby i jak drogie jest ratowanie życia.
Ostatnio udziela w wywiadów, w których podkreśla, że jest szczęśliwa. Choroba przewartościowała jej życie i nauczyła czerpać z niego więcej.
Kora rozpoczęła nowy etap życia przeprowadzając się na wieś. Zamieszkała w domu wśród wzgórz Roztocza, gdzie zajmuje się hodowlą alpak. W rozmowie z tygodnikiem Gwiazdy przyznała, że takie życie bardziej ją satysfakcjonuje niż występy na scenie. Zapowiedziała, że jest gotowa porzucić śpiewanie.
Jestem przepracowana i zmęczona koncertami. Dałam ich rekordową liczbę, więc na razie o nich w ogóle nie myślę - powiedziała. Jeśli w ogóle kiedyś wrócę do muzyki, to zacznę od nagrania płyty. Ale jeszcze nie teraz, bo mam co robić. Mogę z czystym sercem powiedzieć, że moje życie jest cudne.
Choć podkreśla, że ma dość pracy, życie na wsi wymaga od niej ciągłej aktywności. Sama przyznaje, że w zajmowaniu się zwierzętami i roślinami znajduje więcej przyjemności niż w show biznesie.
Tu trzeba cały czas coś robić. Od 4 rano jestem na nogach i do późnych godzin nocnych jestem w ruchu. Pielęgnuję ogródek, sadzę warzywa, kwiaty, opiekuję się zwierzętami.
Jackowska rozwija się też artystycznie, tym razem malarsko. Niedawno ukazała się ilustrowana przez nią książka jej męża, Kamila Sipowicza. Przyznaje, że interesuje ją też malarstwo religijne.
Zaczęłam malować obrazy i teraz ich bardzo dużo tworzę. Będę przygotowywała specjalną wystawę, bo chcę pokazać je publiczności - dodała. Poza tym nadal maluję Madonny. Wykańczam właśnie ostatnią z dużej serii, nad którą przez ostatnie miesiące pracowałam. Nie będę już do nich wracać, bo tyle innych rzeczy przede mną.