Jerzy Zelnik, aktor znany przede wszystkim z tytułowej roli w Faraonie Jerzego Kawalerowicza, nigdy nie ukrywał swoich prawicowych poglądów ani sympatii dla linii programowej Prawa i Sprawiedliwości. Stały się one zresztą przedmiotem kpin Kuby Wojewódzkiego, który jesienią zeszłego roku zadzwonił do niego z prośbą o podanie nazwisk artystów, którzy w wyborach prezydenckich popierali Bronisława Komorowskiego. Materiał został wyemitowany w formie jednoznaczne sugerującej, że Zelnik donosi na kolegów. Aktor zarzucił wtedy Wojewódzkiemu manipulację i "stosowanie starych metod esbeckich".
Jak się z czasem okazało, aktor poznał te metody osobiście, gdyż w Instytucie Pamięci Narodowej odnalazła się teczka, zawierająca jego zobowiązanie do współpracy, podpisane w 1963 lub 1965 roku. Aktor bronił się, zapewniając, że sam nie wiedział dokładnie, co podpisuje.
Ze swoją skomplikowaną i często burzliwą przeszłością aktor postanowił rozliczyć się w autobiografii. Książka Szczerze nie tylko o sobie ukazała się na początku czerwca. Katolicki tabloid Dobry Tydzień ze szczególną uwagą pochylił się nad fragmentami, w których aktor wyznaje, że tuż po studiach namówił swoją narzeczoną na przerwanie ciąży.
Byliśmy młodzi, sądziliśmy, że mamy jeszcze czas na powiększenie rodziny - wspomina Zelnik. Urszulka musiała myśleć o skończeniu szkoły, ja byłem u progu kariery, a dziecko to przecież obowiązki, rezygnacja z siebie. Dopiero rozpoczynaliśmy życie we dwoje. Ta decyzja na zawsze okaleczyła naszą psychikę, zrujnowała zdrowie Urszulki, nie mieliśmy też pojęcia, jak wielki to grzech.
Aktor wyznaje, że zrozumiał to dopiero po obejrzeniu filmu _**Niemy krzyk**_ - pełny medycznych błędów, przekłamań i nieścisłości. Zelnik wierzy, że fakt, że potem przez 12 lat bezskutecznie starali się o dziecko, był karą za podjętą w młodości decyzję. W końcu żona aktora zaszła w ciążę, ale wystąpiły komplikacje.
Ula, dzięki heroicznym wręcz poświęceniom utrzymała dziecko - wspomina aktor. Leżała przez sześć miesięcy w szpitalu. Wreszcie miłosierny Bóg dał nam nagrodę. W 1981 roku urodziła synka. Dała mu na imię Mateusz, nie wiedząc, że to imię znaczy Boży Dar. Nie chodzi tu o publiczną spowiedź. Chcę przestrzec. Nie dajcie się omamić, aborcja to nie jest rozwiązanie problemów, tylko ich źródło.
Aktor, mimo trudnych doświadczeń, związanych z wieloletnim staraniem o dziecko, ciągle nie może przekonać się do procedury in vitro. Zobacz: Jerzy Zelnik o in vitro: "Rodzą się z tego dzieci KOSZMARNIE CHORE, POŁAMANE!"