Anja Rubik, najsłynniejsza polska modelka, ostatnio jeszcze mocniej niż zwykle angażuje się w sprawy społeczne i polityczne. Chociaż nie mieszka w Polsce na stałe, często deklaruje, że po zakończeniu kariery w modelingu chce wrócić do kraju. Dlatego interesuje ją, jaki on będzie.
Nie wyobrażam sobie, abym mogła nie zabrać głosu, gdy w moim kraju źle się dzieje - wyjaśnia w rozmowie z Newsweekiem. Jednym z moich marzeń jest powrót do Polski w przyszłości. I chciałabym mieć do czego wracać. Obecna władza w tak krótkim czasie zdołała popsuć tak wiele spraw, że ręce opadają. Nie zgadzam się na ograniczanie praw człowieka, praw kobiet i wolności. Gdy czytam, że prezydent podpisał ustawę antyterrorystyczną, to zapala mi się w głowie czerwona lampka. Przecież to jest totalny zamach na wolność. Teraz policja i prokuratura, bez nakazu sądowego, pod pretekstem podejrzenia o działania terrorystyczne, będą mogły podsłuchiwać, czytać nasze e-maile, przeglądać nasze komputery, nasze telefony. Oznacza to inwigilację na całego. Każdy może być podejrzany. A zwłaszcza ci, którzy depczą władzy po piętach, którzy namawiają do antyrządowych demonstracji. Nie każdy musi interesować się wielką polityką, ale każdy powinien interesować się tym, co władza chce zrobić z jego życiem.
Modelka przyznaje, że początki jej aktywności politycznej były bolesne. Spotykała się z opiniami, że nie powinna się wtrącać, bo te kwestie ani jej nie dotyczą, ani się na nich nie zna.
Najpierw pojawił się hejt, potem straciłam istotny w moim biznesie following na różnych platformach internetowych - wspomina Rubik. Znajomi zaczęli pytać, dlaczego ryzykuję swoją karierę. Ja nie rozumiem problemu, zabieram głos w sprawach, które są dla mnie niesamowicie istotne i nie mogę patrzeć na otaczającą mnie rzeczywistość wyłącznie przez pryzmat mojego konta w banku. Jestem osobą publiczna, rozpoznawalną i w Polsce i za granicą. Mam wpływ zwłaszcza na młodych ludzi i wiem, że takie osoby jak ja mogą narobić sporo szumu. Czytam, że KOD płaci mi za poparcie i że na pewno mam w tym jakiś interes. No oczywiście, że mam - interes Polski. Poza tym żadnego innego.
Anję najbardziej bulwersują pomysły zaostrzenia już i tak restrykcyjnego prawa antyaborcyjnego. W zeszłym tygodniu do Sejmu trafił obywatelski projekt ustawy, całkowicie zakazującej aborcji, nawet, gdy zagrożone jest życie lub zdrowie matki lub ciąża jest wynikiem gwałtu, również kazirodczego.
Zobacz: Projekt ustawy antyaborcyjnej już w Sejmie. "Czas na kres zadawania ŚMIERCI NIEWINNYM DZIECIOM!"
Na poparcie akcji, zorganizowanej przez Dziewuchy Dziewuchom Anji udało się namówić Millę Jovovich, Ritę Orę, Pedro Almodovara i Charlotte Gainsbourg.
W rozmowie z Newsweekiem Rubik ujawnia, że osobiście zna przypadki, gdy nawet obecne, już i tak surowe prawo, nie jest przestrzegane.
Na Podkarpaciu, a którego pochodzę, nie ma ani jednego szpitala, który wykonałby aborcję u zgwałconej kobiety - alarmuje w wywiadzie. To przerażające. Nie rozumiem, jak w obecnych czasach można godzić się na podporządkowanie praw obywatelskich Kościołowi. Jest dla mnie abstrakcją zmuszanie kobiet do noszenia w sobie dziecka, pochodzącego z gwałtu albo płodu, dotkniętego wadami genetycznymi lub zagrażającego życiu kobiety. Abstrakcja jest odbieranie ludziom prawa do decydowania o własnym życiu. A to przecież się w Polsce dzieje. Polskiej władzy zależy na tym, żeby wprowadzać zmiany po cichu, tylnymi drzwiami, tak, aby nikt o nich nie mówił. Dlatego trzeba je nagłaśniać. Naprawdę uważam, że znaleźliśmy się w takim momencie naszej historii, w którym trzeba pokazać moc, pokazać,że większość nie chce zmian, nie chce ustaw, fałszywie zwanych dobrymi.
Zgadzacie się z nią?