W sierpniu zeszłego roku CBA zatrzymało męża Marty Kaczyńskiej, Marcina D., pod zarzutem wyłudzenia 13 milionów złotych z Państwowego Funduszu Osób Niepełnosprawnych, prania pieniędzy w rajach podatkowych i działania w zorganizowanej grupie przestępczej. Razem z nim wpadła jego wspólniczka Katarzyna M.. Była żona Artura Boruca i trójmiejski prawnik poznali się w 2009 roku podczas jej rozwodu z piłkarzem. Mąż Kaczyńskiej, jako jej pełnomocnik wywalczył dla niej korzystny podział majątku i 17 tysięcy złotych miesięcznych alimentów na syna Aleksandra, który miał wtedy zaledwie kilka miesięcy.
W wyniku rozwodu Katarzyna M. stała się jedyną właścicielką kilku mieszkań w Warszawie, a Artur Boruc zaczął układać sobie życie z "luksusową szafiarką", Sarą Mannei.
Katarzynie tak dobrze współpracowało się z Marcinem, że po rozwodzie z Arturem kontynuowali znajomość i wspólne interesy. Katarzyna została prezesem należącej do adwokata firmy Abud Consulting, zajmującej się handlem nieruchomościami, energią elektryczną i paliwami. Od 2014 roku prowadzili razem też drugą firmę, działającą na rynku nieruchomości. Ich działalność przerwało aresztowanie przez CBA. Od tamtej pory żadne z nich nie opuściło aresztu. Ponieważ śledztwo się przedłuża, sędzia co 3 miesiące podejmuje decyzję o przedłużeniu im aresztu.
Pozostała do rozwiązania sprawa opieki nad siedmioletnim Aleksem. Jak niedawno poinformował tygodnik Twoje Imperium, jako opiekunów prawnych dziecka, Katarzyna M. wskazała... swojego brata i siostrę. Obecnie chłopiec mieszka z wujkiem.
Ta sytuacja jest nie do zaakceptowania dla ojca Aleksa. Artur Boruc od razu po otrzymaniu informacji o aresztowaniu byłej żony złożył wniosek o przyznanie mu opieki nad synem. Jednak polskie sądy słyną z niechęci do powierzania opieki nad dziećmi ojcom. W tej sprawie sędzia też woli poczekać aż prokuratura ustali, czy matka chłopca na pewno jest przestępczynią. Tymczasem siedmiolatek od prawie roku tuła się po obcych domach, podczas gdy jego tata może zapewnić mu najlepsze warunki.
Artur złożył ten wniosek, jak tylko dowiedział się o aferze - potwierdza znajomy Boruca w rozmowie z magazynem Party. Sąd dotąd nie wydał orzeczenia w tej sprawie i prawdopodobnie nie wyda go, dopóki prokuratura nie udowodni matce Aleksa, że popełniła przestępstwo. Ale Artur nie chce czekać z założonymi rękami. Nie pozwoli, by jego dziecko wychowywało się bez matki i ojca. Jeśli okaże się, że jego była żona zostanie skazana i trafi do więzienia, to on chce wychowywać Aleksa. Artur godzinami rozmawia z nim na Skypie, a tematów mają mnóstwo, bo Aleks interesuje się piłką nożną i trenuje w Delcie Warszawa.
Trzymamy kciuki. Miejmy nadzieję, że Sara Boruc sprawdzi się lepiej w roli macochy niż Dubieniecki jako "wujek".