Do niedawna o "reformie Kurskiego" w telewizji publicznej politycy PiS-u mówili tylko dobrze. Odkąd Rada Mediów Narodowych podjęła próbę odwołania prezesa TVP, pojawiło się wiele krytycznych uwag. Juliusz Braun, członek Rady i poprzednik Kurskiego na stanowisku szefa TVP, poinformował nawet media o kredycie, jaki zaciągnął prezes.
Dzisiaj Wirtualne Media opublikowały dosyć obszerny komentarz Brauna na temat telewizji publicznej. Były prezes TVP ocenił kadencję Kurskiego. Wytłumaczył, dlaczego wystawił mu szkolną "jedynkę" i chciał jego odwołania.
Ta jedynka (by użyć szkolnej skali) wynika z negatywnej oceny efektów jego działania w sferze finansów spółki i dramatycznej utraty widowni. Dla mnie istotnym argumentem był również ostry, bezsensowny konflikt władz TVP ze środowiskami twórców kultury. Prezes telewizji publicznej, stanowiącej ważną instytucję kultury narodowej chlubi się tym, że dyrektor prowadzący negocjacje z producentami seriali jest osobą najbardziej znienawidzoną (to dosłowny cytat) przez twórców.
Nie brakuje również personalnych uwag. Kąśliwych i mocnych uwag.
Kompletnie nie rozumie tego obszaru twórczości, nie rozumie, że autorzy seriali o wielomilionowej widowni są współtwórcami sukcesu telewizji, a wypowiedzenie im wojny to prosta droga do katastrofy. Prezes Kurski patrzy na świat w kategoriach wojny. Orężem w tej wojnie totalnej są obrzydliwie i tendencyjne programy informacyjne i publicystyczne. Ale orężem ma być, jak widać, cała ramówka. I dlatego Jacek Kurski powinien odejść ze stanowiska jak najszybciej.
Jak myślicie, czy zmiana prezesa TVP sprawi, że programy będą mniej "obrzydliwe i tendencyjne"?