Od minionego piątku media za oceanem relacjonują przerażającą historię tancerza z Broadwayu, który zamordował swojego chłopaka, a swoim "dokonaniem" pochwalił się... na Facebooku.
Jestem Bogiem. Daję życie i potrafię je odbierać - napisał na swoim profilu Marcus Bellamy chwilę po uduszeniu swojego partnera, Bernardo Almonte.
Drugoplanowy tancerz z Broadwayu, który brał udział w kasowych sztukach takich jak Spider-Man z 2011 roku, czy znanych produkcjach kinowych jak Across the Universe, zamieścił też swoje półnagie zdjęcie.
Wybaczcie mi - wytłumaczył 32-latek. Zrobiłem to w imię miłości. Bo kocham was wszystkich, tak jak kochałem jego. To on powiedział mi, że miłość i nienawiść to to samo uczucie.
Tancerz udusił 27-letniego informatyka w ich wspólnym domu przy 174. ulicy na zachodnim Bronksie. Policja twierdzi, że Almonte został znaleziony z raną w głowie leżący twarzą w dół. Po zabiciu kochanka tancerz od razu opublikował swoje wyznanie winy na Facebook. Potem udał się jeszcze do sąsiada, któremu także wyspowiadał się ze swojej zbrodni. Czekał na policję z podniesionymi rękami. W sobotę został przewieziony z aresztu do szpitala z powodu bólu w klatce piersiowej.
Bellamy może spodziewać się postawienia zarzutu morderstwa lub w najlepszym razie nieumyślnego spowodowania śmierci.