Trwa ładowanie...
Przejdź na

Gwiazdy na pokazie garniturów

12
Podziel się:

"To dla mnie taki mini spektakl" – mówi Karolak. Zobaczcie relację z pokazu Vistuli.

Gwiazdy na pokazie garniturów

W Warszawie w Arkadach Kubickiego odbył się pokaz najnowszej kolekcji Vistuli. Po wybiegu przeszło 36 modeli. Choreografią zajęła się Katarzyna Sokołowska, którą wiosną przyszłego roku będziemy mogli zobaczyć w jury Top model. Zajęła tam miejsce skłóconej z Tyszką i Wolińskim Karoliny Korwin-Piotrowskiej.

Na pokazie zjawiły się m.in.: Anna Wendzikowska, Agnieszka Cegielska i... Tomasz Karolak.

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(12)
WYRÓŻNIONE
gość
12 lat temu
O.o Karolak? Akurat tam pasuje. Dziś wręczał kwiaty Lanie Del Rey!!!
gość
12 lat temu
Karolak jest z*******y
gość
12 lat temu
Nowenna Pompejańska jest czymś cudownym co dostałam od życia. Dzięki ukochanej Mateńce moja mama, która jest bardzo ciężko chora – żyje! Oto nasza historia: w kwietniu 2009 roku okropna diagnoza – rak szyjki macicy. Lekarze nie dają praktycznie żadnych szans. Choroba jest tak zaawansowana, że operacja nie ma żadnego sensu. Jedak ze względu na młody wiek mamy (40 lat) lekarze postanawiają zaryzykować, a my czekamy na cud. Po operacji seria naświetlań i chemii. W sierpniu 2009 roku wybrałam się na pielgrzymkę do Częstochowy, w intencji uzdrowienia mamy. I oto staje się cud! Mama ma się świetnie dochodzi do zdrowia, a do mnie dochodzi, że to właśnie dzięki opiece Matki Boskiej sprawy się tak świetnie mają. Za jakiś czas mama niestety powoli „opada z sił”, i tak w sierpniu 2010 roku kolejna tragiczna diagnoza. Rak płuc. Typowy dla palacza. Nieoperacyjny. Najgorszy z możliwych. Bardzo agresywny. Lekarze dają jej od 3 do 6 miesięcy życia. Ale ja nie tracę nadziei. Intensywnie się modlę, i WIERZĘ OGROMNIE WIERZĘ że będzie dobrze… Mama dopiero w listopadzie dostaje chemię, znosi ją różnie, ale jest z nami. Choroba przestaje się rozwijać. Daje nam odetchnąć „na chwilę”. W sierpniu 2011 znowu zaczynamy chemioterapię. W jej trakcie w moim życiu pojawia się Ukochana Mateńka z Pompejów. Z „pomocą” mamy odmawiam pierwszy raz nowennę. Cudowną modlitwę. Cudowną zarówno pod względem jej „nie odparcia”, jak i wewnętrznych przeżyć. Z chorobą walczymy już 2 lata. Z powodzeniem. Mama ogólnie ma się dobrze. Żyje normalnie. Jest szczęśliwa. Leczenie chemią przechodzi bardzo dobrze. Dzisiaj przechodzi czwarty raz chemię. Jestem pewna, że będzie żyć jeszcze wiele lat dzięki Naszej Ukochanej Mateńce, i dzięki ogromnej wierze w powodzenie nowenny. NIGDY NIE TRAĆ BRACIE/SIOSTRO NADZIEI. DLA MATKI BOSKIEJ NIE MA RZECZY NIE MOŻLIWYCH! ZAUFAJ A ONA CIĘ WYSŁUCHA…
gość
12 lat temu
przystojniak! uwielbiam go
gość
12 lat temu
karolak mistrz hhehe
NAJNOWSZE KOMENTARZE (12)
iB6YJi smbwp...
12 lat temu
iB6YJi smbwpuvggygx
PsoXz5 tbxye...
12 lat temu
PsoXz5 tbxyeypjfcuo
gość
12 lat temu
karolak mistrz hhehe
gość
12 lat temu
przystojniak! uwielbiam go
gość
12 lat temu
Baśka Go go go!
gość
12 lat temu
nigdy nie wiadomo które to relacja a które zwykły wywiad. Powinniście to podpisać
gość
12 lat temu
Karolak jest z*******y
gość
12 lat temu
Nowenna Pompejańska jest czymś cudownym co dostałam od życia. Dzięki ukochanej Mateńce moja mama, która jest bardzo ciężko chora – żyje! Oto nasza historia: w kwietniu 2009 roku okropna diagnoza – rak szyjki macicy. Lekarze nie dają praktycznie żadnych szans. Choroba jest tak zaawansowana, że operacja nie ma żadnego sensu. Jedak ze względu na młody wiek mamy (40 lat) lekarze postanawiają zaryzykować, a my czekamy na cud. Po operacji seria naświetlań i chemii. W sierpniu 2009 roku wybrałam się na pielgrzymkę do Częstochowy, w intencji uzdrowienia mamy. I oto staje się cud! Mama ma się świetnie dochodzi do zdrowia, a do mnie dochodzi, że to właśnie dzięki opiece Matki Boskiej sprawy się tak świetnie mają. Za jakiś czas mama niestety powoli „opada z sił”, i tak w sierpniu 2010 roku kolejna tragiczna diagnoza. Rak płuc. Typowy dla palacza. Nieoperacyjny. Najgorszy z możliwych. Bardzo agresywny. Lekarze dają jej od 3 do 6 miesięcy życia. Ale ja nie tracę nadziei. Intensywnie się modlę, i WIERZĘ OGROMNIE WIERZĘ że będzie dobrze… Mama dopiero w listopadzie dostaje chemię, znosi ją różnie, ale jest z nami. Choroba przestaje się rozwijać. Daje nam odetchnąć „na chwilę”. W sierpniu 2011 znowu zaczynamy chemioterapię. W jej trakcie w moim życiu pojawia się Ukochana Mateńka z Pompejów. Z „pomocą” mamy odmawiam pierwszy raz nowennę. Cudowną modlitwę. Cudowną zarówno pod względem jej „nie odparcia”, jak i wewnętrznych przeżyć. Z chorobą walczymy już 2 lata. Z powodzeniem. Mama ogólnie ma się dobrze. Żyje normalnie. Jest szczęśliwa. Leczenie chemią przechodzi bardzo dobrze. Dzisiaj przechodzi czwarty raz chemię. Jestem pewna, że będzie żyć jeszcze wiele lat dzięki Naszej Ukochanej Mateńce, i dzięki ogromnej wierze w powodzenie nowenny. NIGDY NIE TRAĆ BRACIE/SIOSTRO NADZIEI. DLA MATKI BOSKIEJ NIE MA RZECZY NIE MOŻLIWYCH! ZAUFAJ A ONA CIĘ WYSŁUCHA…
gość
12 lat temu
Nowenna Pompejańska jest czymś cudownym co dostałam od życia. Dzięki ukochanej Mateńce moja mama, która jest bardzo ciężko chora – żyje! Oto nasza historia: w kwietniu 2009 roku okropna diagnoza – rak szyjki macicy. Lekarze nie dają praktycznie żadnych szans. Choroba jest tak zaawansowana, że operacja nie ma żadnego sensu. Jedak ze względu na młody wiek mamy (40 lat) lekarze postanawiają zaryzykować, a my czekamy na cud. Po operacji seria naświetlań i chemii. W sierpniu 2009 roku wybrałam się na pielgrzymkę do Częstochowy, w intencji uzdrowienia mamy. I oto staje się cud! Mama ma się świetnie dochodzi do zdrowia, a do mnie dochodzi, że to właśnie dzięki opiece Matki Boskiej sprawy się tak świetnie mają. Za jakiś czas mama niestety powoli „opada z sił”, i tak w sierpniu 2010 roku kolejna tragiczna diagnoza. Rak płuc. Typowy dla palacza. Nieoperacyjny. Najgorszy z możliwych. Bardzo agresywny. Lekarze dają jej od 3 do 6 miesięcy życia. Ale ja nie tracę nadziei. Intensywnie się modlę, i WIERZĘ OGROMNIE WIERZĘ że będzie dobrze… Mama dopiero w listopadzie dostaje chemię, znosi ją różnie, ale jest z nami. Choroba przestaje się rozwijać. Daje nam odetchnąć „na chwilę”. W sierpniu 2011 znowu zaczynamy chemioterapię. W jej trakcie w moim życiu pojawia się Ukochana Mateńka z Pompejów. Z „pomocą” mamy odmawiam pierwszy raz nowennę. Cudowną modlitwę. Cudowną zarówno pod względem jej „nie odparcia”, jak i wewnętrznych przeżyć. Z chorobą walczymy już 2 lata. Z powodzeniem. Mama ogólnie ma się dobrze. Żyje normalnie. Jest szczęśliwa. Leczenie chemią przechodzi bardzo dobrze. Dzisiaj przechodzi czwarty raz chemię. Jestem pewna, że będzie żyć jeszcze wiele lat dzięki Naszej Ukochanej Mateńce, i dzięki ogromnej wierze w powodzenie nowenny. NIGDY NIE TRAĆ BRACIE/SIOSTRO NADZIEI. DLA MATKI BOSKIEJ NIE MA RZECZY NIE MOŻLIWYCH! ZAUFAJ A ONA CIĘ WYSŁUCHA
gość
12 lat temu
uuuu niezy filmik!
gość
12 lat temu
Karolak jest z*******y
gość
12 lat temu
O.o Karolak? Akurat tam pasuje. Dziś wręczał kwiaty Lanie Del Rey!!!