Kariera Romy Gąsiorowskiej nabrała tempa po roli w Wojnie polsko-ruskiej, która zagwarantowała jej pozycję w czołówce polskich aktorek. Gąsiorowska twierdzi, że w wieku 20 lat została okrzyknięta głosem pokolenia. Aktualnie aktorka zajmuje się rozkręcaniem własnego pomysłu na biznes. Stworzyła przestrzeń dla działań artystycznych w Warszawie W-arte!. Zanim jej mąż wystąpił w Azja Express, całkiem dobrze radziła sobie w show biznesie. Aktorka regularnie występuje w polskich produkcjach filmowych oraz otrzymuje zaproszenia na ścianki. W ostatnim wywiadzie celebrytka żaliła się, że ze względu na sławę cierpią ich dzieci.
Roma uważa, że nie ma podziału między aktorami a celebrytami. Dodała, że sama jest przykładem artystki, która będąc doceniania w świecie sztuki, swobodnie porusza się również w "worze z celebrytami". Przyznała ,że krytyka celebrytów ze strony innych gwiazd wynika z tego, że nie mogą oni "doskoczyć" do świata celebrytów. Przyznała, że więcej propozycji zawodowych otrzymują aktorzy, którzy częściej pojawiają się na ściankach:
Zazwyczaj hejt, który jest skierowany do celebrytów wynika z jakieś niemożności doskoczenia do niedostępnego świata. Nie ma czegoś takiego jak podział celebryci, czy aktorzy którzy nie są celebrytami. Jestem przykładem osoby, gdzie w świecie sztuki jestem szanowana. Stałam się na tyle popularna, że weszłam do wora z celebrytami. To kwestia otwarcia umysłu, że to nie jest nic krzywdzącego. Ludzie nie do końca są spełnieni w tym co robią. Często są mocno sfrustrowani albo obrażeni, że ich życie nie wygląda tak jakby chcieli. W Polsce to jest mały świat. W Hollywood jeśli nie jesteś celebrytą to Ciebie nie ma. Uczymy się czym jest ten show biznes. Nie spotkałam się z czymś takim, że ktoś kto dobrze się ubiera i dobrze zarabia, ktoś kto jest uśmiechnięty na ściance jest traktowany przez producentów, że nie chcą z nim pracować. To właśnie te osoby przyciągają ludzi do kina.
Zgadzacie się z nią?