53-letnia Salma Hayek odpowiada internaucie na zarzut o korzystanie z botoksu: "Może już czas…"
Jeszcze niedawno aktorka zarzekała się, że nie wierzy w poprawianie urody. Zmieniła zdanie?
Choć Salma Hayek wciąż jest aktywna zawodowo, nie da się ukryć, że większość kojarzy ją z produkcji z lat 90. i wczesnych 2000. Dodatkowo za sprawą małżeństwa z Francois-Henrim Pinaultem, prezesem holdingu skupiającego luksusowe marki, takie jak Gucci, Saint Laurent i Balenciaga, meksykańska aktorka dała się poznać także jako koneserka najnowszych kolekcji topowych domów mody.
Salma Hayek w najbardziej kontrowersyjnej kreacji oscarowej gali
Oprócz tego Salma może poszczycić się wyjątkowo dobrymi genami, dzięki którym zupełnie nie wygląda na swój wiek. 53-latka podobnie jak Jennifer Lopez, z biegiem lat zdaje się wyglądać coraz korzystniej. Jakiś czas temu Hayek wyznała, że w odróżnieniu od koleżanek z branży, nie jest wielbicielką korzystania z dobrodziejstw medycyny estetycznej:
Nie wierzę w botoks. Gdy ludzie robią to młodo, sami się niszczą - powiedziała w udzielonym wówczas wywiadzie.
Okazuje się jednak, że z biegiem czasu zmieniło się nieco jej zdanie w tej kwestii. Pod najnowszą instagramową publikacją Salmy rozwinęła się dyskusja odnośnie poprawiania urody. Jeden z internautów zarzucił aktorce wstrzyknięcie botoksu:
Za dużo botoksu. Nie potrzebujesz go - ocenił.
Na odpowiedź 53-latki nie trzeba było długo czekać:
Nie robiłam botoksu, ale dziękuję za radę, bo myślałam, że może już czas… - odpisała, dając do zrozumienia, że ostatnio najwyraźniej zmienił się jej pogląd w sprawie medycyny estetycznej.
Pod jej pełnym wątpliwości komentarzem błyskawicznie pojawiły się głosy zaniepokojonych fanów, próbujących odwieść idolkę od tego pomysłu:
Jeszcze nie czas. Wyglądasz lepiej od większości dwudziestolatek, Tylko nie botoks!, Nie potrzebujesz go, Jesteś piękna, pozostań sobą - czytamy.
Myślicie, że debiut nieruchomej twarzy Salmy na ściance jest kwestią czasu?