Dziś w nocy, czasu polskiego w Stanach Zjednoczonych odbędą się wybory 45. prezydenta. Wyborcy, podzieleni na sześć stref czasowych, będą wybierać pomiędzy Hillary Clinton, a Donaldem Trumpem. Choć oficjalne wyniki poznamy dopiero jutro, już w nocy z dużym prawdopodobieństwem będzie można stwierdzić, kto wygrał. Specjaliści dają większe szanse Hillary Clinton, która zdobyła ogromne poparcie, zwłaszcza wśród gwiazd show biznesu. Wspierały ją m.in. Cher, Jennifer Lopez czy Beyonce.
Okazuje się, że w politykę zaangażowana jest również "prawie Kardashianka", Blac Chyna. Ciężarna celebrytka, która lada dzień urodzi dziewczynkę wyznała, że marzy o tym, aby poród odbył się… w dzień wyboru Hillary na prezydenta. Źródło Hollywood Life mówi, że partnerka Roba Kardashiana jest bardzo podekscytowana i trzyma kciuki za powodzenie planu:
Chyna ma nadzieję, że urodzi w dzień ogłoszenia wyników ponieważ chce, aby jej pierwsza dziewczynka przyszła na świat w chwili, gdy prezydentem po raz pierwszy w historii zostanie kobieta. Ma tylko nadzieję, że Donald Trump nie pokrzyżuje jej szyków.
Podobno celebrytka uważa, że jej córka powinna urodzić się w historycznym dniu.
Chce w ten sposób zagrać na nosie Kim. One próbują ze sobą konkurować. Kim już i tak nie podoba się, że w rodzinie przyjdzie na świat dziewczynka, która odwróci uwagę od North - mówi informator.
Dobre wiadomości dla Chyny są takie, że wybory rzeczywiście prawdopodobnie wygra Hillary. W sondażach poparcie dla niej jest o ok. 2 procent większe niż Trumpa. Nie wiadomo tylko czy córeczka Chyny wyrobi się z przyjściem na świat na czas.