Po niespodziewanym zwycięstwie Donalda Trumpa, w Stanach Zjednoczonych od rana panuje gorąca polityczna atmosfera. Sondaże do ostatniej chwili zapowiadały zwycięstwo Hillary Clinton, jednak ostatecznie o wynikach wyborów przesądziły "wahające się" stany, które poparły Trumpa. Sekretarz stanu administracji Obamy obserwowała wieczór wyborczy w jednym z nowojorskich hoteli wraz z mężem, byłym prezydentem Billem Clintonem oraz córką Chelsea. Po ogłoszeniu wyników nie chciała wyjść do swoich wyborców, a w jej imieniu przemawiał szef sztabu wyborczego - John Podesta.
Clinton pokazała się publicznie dopiero w środę przed południem (około 18:00 czasu polskiego). Wystąpiła w New Yorker Hotel, a jej przemówienie poprzedziło wystąpienie Tima Kaine'a - kandydata Demokratów na stanowisko wiceprezydenta USA.
Clinton zaczęła przemówienie od ponownych gratulacji i wyrazów uznania dla Trumpa. Stwierdziła, że wynik nie jest wymarzony, ale kandydowanie na prezydenta USA było dla niej olbrzymim zaszczytem.
Bardzo Wam dziękuję, przyjaciele. Wszystkich Was kocham - zaczęła. Wczoraj wieczorem pogratulowałam Donaldowi Trumpowi. Nie jest to wynik, którego chcieliśmy, przykro mi, że nie wygraliśmy tych wyborów. Czuje dumę i wdzięczność, z powodu kampanii, którą zbudowaliśmy razem. Wy reprezentujecie to, co najlepsze w Ameryce, a reprezentowanie Was jest jednym z największym zaszczytów, jakich dostąpiłam w życiu.
Wiem, jak bardzo rozczarowani się czujecie. Ja również to czuję, podobnie jak dziesiątki milionów Amerykanów, którzy swoje nadzieje i marzenie pokładali w tym wysiłku. To boli i będzie bolało jeszcze długo. (...) Zobaczyliśmy, że nasz naród jest bardziej podzielony, niż myśleliśmy, ale wierzę w Amerykę i zawsze będę wierzyć. Donald Trump będzie naszym prezydentem. Jesteśmy mu winni to, żeby podejść w sposób otwarty do jego przewodnictwa.
Clinton dodała też, że teraz Amerykanie powinni skupić się na budowie silnego i uczciwego kraju. Na koniec przemówienia podziękowała Barackowi Obamie i swojej rodzinie.