Odkąd Angelina Jolie złożyła pozew rozwodowy, Brad Pitt ogłosił, że dla niego najważniejsze jest dobro i spokój dzieci. Dlatego początkowo zrezygnował z walki sądowej i nie złożył odpowiedzi na żądania żony. Okazało się, że Angelina też chce dobra dzieci, tyle że rozumie przez to odseparowanie ich od ojca. Zamiast szukać porozumienia, rozszerzyła swoje oskarżenia o znęcanie się nad całą rodziną.
To był przełomowy moment dla Brada, który postanowił włączyć się w wojnę o opiekę nad dziećmi. Złożył stosowne dokumenty, choć zbyt późno - sąd przyznał tymczasowo pełne prawo do opieki Angelinie, a Brad może odwiedzać dzieci wyłącznie w towarzystwie terapeutów.
Sprawa rozwodowa i dochodzenie w sprawie przemocy w rodzinie odbywają się oddzielnie. Wczoraj Wydział do Spraw Dzieci i Rodziny w Los Angeles oczyścił aktora z wszelkich zarzutów. Służby skupiły się na incydencie na pokładzie samolotu, gdzie Brad miał użyć przemocy wobec 15-letniego Maddoxa. Po dokładnym przesłuchaniu rodziców oraz pozostałych dzieci ustalono, że do żadnego "użycia przemocy" nie doszło.
Według serwisu TMZ "dochodzenie było wyczerpujące" i przeciwko Pittowi nie będą wykonywane już żadne czynności. Tym samym upadł jeden z najważniejszych argumentów Angeliny, że Brad ma problemy z agresją i uderzył syna umyślnie.
Kilka godzin po ogłoszeniu wyników dochodzenia Brad pojawił się w Los Angeles na premierze swojego nowego filmu Sprzymierzeni, w którym gra u boku Marion Cotillard - o którą Jolie była tak zazdrosna. Podczas imprezy aktor odpowiadał na pytania fanów i podpisywał autografy. Po raz pierwszy od ogłoszenia sprawy rozwodowej skomentował swoją sytuację:
To naprawdę urocze, wszyscy są dla mnie bardzo mili - cytuje go serwis E! News. To naprawdę miłe mieć tyle wsparcia.
Teraz problemy w sądzie może mieć Angelina, bo wyszło na jaw, że kłamała, chcąc zniszczyć relacje męża z dziećmi.