Michał Żurawski, prywatnie mąż Romy Gąsiorowskiej, zaś zawodowo aktor znany z takich produkcji jak Miasto 44, Karbala czy W ciemności, zdecydował się na udział w kontrowersyjnym reality show Azja Express. Do pary z Ludwikiem Borkowskim stopniowo awansowali na jeden z ulubionych duetów widzów. Ostatnio stało się o nim głośno, gdy w trakcie programu wyznał, że w przeszłości był uzależniony od alkoholu. Zobacz: Michał Żurawski o alkoholizmie: "Nie piję już od trzech lat. Żona mnie z tego wyciągnęła"
W najnowszym wywiadzie dla Weekend.Gazeta.pl Żurawski opowiedział o powodach udziału w reality show. Aktor, który z reguły unika ścianek i skandali przyznał, że traktuje ten występ, jako przygodę i odpoczynek. Zapewnił także, że ma spory dystans do tego, jak telewizja pokazuje zmagania drużyn widzom.
Nie interesuje mnie, jak to wygląda w telewizji, bo nie mam telewizora - przyznał. Zdążyłem się jedynie zorientować, że w odcinkach jest 10 procent tego, co się działo na planie. Na przykład nie pokazano sytuacji, które były naprawdę niebezpieczne i zagrażały życiu uczestników. Gdyby zostały wmontowane, na pewno widzowie zmieniliby percepcję programu. Jednak to produkcja celująca w wybrany typ publiczności, więc rozumiem.
Michał Żurawski nie ukrywał także, że nie brał udziału w Azja Express zbyt poważnie. Podkreśla jednak, że w panujących na planie warunkach nie dało się cały czas udawać. Zmęczenie prędzej czy później obnażało prawdziwe twarze rywalizujących celebrytów.
Postanowiliśmy zacząć jako cynicy. Dowcipni kolesie, którzy i tak mają wszystko w du*ie, bo wiedzą, że odpadną. Loża szyderców - powiedział aktor. Do pewnego momentu to się udawało, ale potem zaczęło pojawiać się zmęczenie. Przyznam, że nie przejrzałem dokładnie materiałów, które mi podrzucił producent przed nagraniem, bo byłem zbyt zajęty. Myślałem, że to będzie jakiś ostry survival, więc spędziliśmy miesiąc na treningach. Zamiast botoksu - biegi, siłownia, nordic walking... Dopiero na lotnisku zobaczyłem kolegów i dotarło do mnie, że tam nie może być na serio przedzierania się przed dżunglę, no bo jak Małgosia Rozenek, Hanna Lis czy modeleczki i aktoreczki miałyby sobie z tym poradzić?
W trakcie okazało się, że choć formuła programu jest taka, że bez samozaparcia, sprytu i kombinowania nie da się wytrwać, to jednak - mówię to z mojego doświadczenia - absolutną podstawą jest kondycja. Ja tam schudłem dziesięć kilo - dodał. W ''akcji'' nie było ani szans, ani sił na grę i udawanie. Szybko zapomnieliśmy o kamerach i staliśmy się sobą. Kombinowanie, żeby jakoś konkretnie wypaść, było niemożliwe. Choć słyszałem, że niektórzy wytrwale trzymali maskę.
Żurawski wspomina także producentów show, którzy przylecieli na plan polskiej edycji Azja Express. Ponoć byli bardzo zaskoczeni zachowaniem polskich celebrytów.
Mówili, że nigdy jeszcze nie widzieli takich poje*ów. Nacji, która zamiast sobie przeszkadzać, pomaga, zamiast współzawodniczyć - jedni czekają na drugich. Nie mówiąc już o tym, jak szybko wykonywaliśmy zadania! - powiedział. Musieli nas czasami wstrzymywać, bo nie nadążali z przestawianiem ekipy. A my się już oczywiście wtedy wkurzaliśmy, myśleliśmy, że nam celowo przeszkadzają. I potem na ekranie wychodzi, że ze mnie niezły choleryk!
Skoro w odcinkach jest 10 procent tego, co się działo na planie to ciekawe, jak wyglądało pozostałe 90 procent Renaty "Żenulki" Kaczoruk?