Polsat od sześciu lat przymierza się do reaktywacji Idola. Program, popularny w latach 2002 -2005 wypromował między innymi Monikę Brodkę, Tomasza Makowieckiego, Szymona Wydrę, Anię Dąbrowską i Sławomira Uniatowskiego. Jednak największym wygranym okazał się juror Kuba Wojewódzki. To właśnie od Idola zaczął się okres jego największej popularności. Dzięki temu programowi szef TVN-u Edward Miszczak wierzy, że bez Wojewódzkiego w jury nie może obejść się żaden talent show.
Pierwsze próby reaktywacji Idola Polsat podjął w 2010 roku. W jury miała zasiąść Beata Kozidrak, prywatnie przyjaciółka dyrektor programowej stacji, Niny Terentiew. Wtedy jednak nic z tego nie wyszło.
Wszystko wskazuje jednak na to, że uda się na wiosnę. Podpisano już pierwsze kontrakty. W jury zasiądą Ewa Farna, Janusz Panasewicz oraz Elżbieta Zapendowska, specjalistka od emisji głosu, która oceniała uczestników pierwszych edycji programu.
Plany reaktywacji Idola nie wywołały entuzjazmu zwyciężczyni 3. edycji, Moniki Brodki. Mimo że jej samej udało się zrobić karierę, uważa, że tego rodzaju programy tylko robią młodym ludziom niepotrzebne nadzieje, których nie da się spełnić, ze względu na zbyt dużą konkurencję.
Reaktywacja "Idola"? Po co? Każdy z tych programów to nadprodukcja talentów. I co później robić z tymi ludźmi? W przypadku „Idola”, gdy ja brałam w nim udział, było tak, że to był jeden jedyny program i trochę inne czasy - wyjaśnia w Super Expressie. A teraz tych programów jest ze trzy, cztery, więc w każdym finale takiego programu znajduje się jakieś 10 osób, czyli w sumie 40 osób, którymi trzeba się zająć, rozsądnie, z głową, mieć na nich pomysł, a nie podejść do nich jak do produktów. A, niestety, tak się podchodzi do tych ludzi.