Marta Kaczyńska po raz pierwszy próbowała rozwieść się z mężem, Marcinem Dubienieckim prawie trzy lata temu. Wtedy jednak na przeszkodzie stanęły wybory do Parlamentu Europejskiego. Politycy Prawa i Sprawiedliwości uznali, że rodzinny skandal Kaczyńskich zaszkodziłby wizerunkowi partii. W kolejnej próbie znów przeszkodziły kampanie wyborcze, tym razem prezydencka i parlamentarna. Okazało się jednak, że Marta niepotrzebnie się martwiła. Wyborców PiS-u nie zniechęciło nawet aresztowanie jej męża przez CBA pod zarzutem wyłudzenia 13 milionów złotych z Państwowego Funduszu Osób Niepełnosprawnych, prania pieniędzy w rajach podatkowych i działania w zorganizowanej grupie przestępczej. Razem z nim wpadła jego kochanka i wspólniczka Katarzyna M., była żona Artura Boruca.
Marcin D. spędził 14 miesięcy w krakowskim areszcie. Przez ten czas żona nie odwiedziła go ani razu, nie pozwalała mu także zobaczyć się z córkami. W październiku Marcin został wypuszczony za kaucją, wynoszącą 3 miliony złotych. Poręczenie wpłacili jego rodzice.
Wtedy dowiedział się, że w gdańskim sądzie czeka kolejny pozew rozwodowy. Podobno mąż Marty próbował przekonać ją, by załatwiła u stryja oddalenie stawianych mu zarzutów. Miał grozić, że w przeciwnym razie będzie utrudniał jej rozwód, a nawet podpowie prokuraturze, że żona, z zawodu prawniczka, musiała przecież orientować się w jego milionowych przekrętach.
Nie wiadomo, jakie argumenty ostatecznie go przekonały, ale, jak donosi Fakt, rozprawa rozwodowa trwała bardzo krótko i zakończyła się po myśli Marty.
Orzeczono rozwód bez orzekania o winie - ujawnia rzecznik gdańskiego sądu okręgowego Tomasz Adamski.
Marta Kaczyńska i Marcin Dubieniecki byli małżeństwem przez 9 lat. Wcześniej Marta była żoną Piotra Smuniewskiego, z którym rozwiodła się w 2007 roku, na pożegnanie udowadniając przed sądem, że nie jest on biologicznym ojcem jej córki, którą przez cztery lata wychowywał, myśląc, że to jego dziecko.