Ewa Minge mimo krytyki jej coraz dziwniejszego wyglądu chętnie publikuje w mediach społecznościowych swoje selfie. I choć zapewnia, że nigdy nie poddawała się operacjom plastycznym, nawet jej fani mają co do tego wątpliwości. Pod jej postami znaleźć można wiele komentarzy sugerujących, że twarz 48-latki nie jest jedynie efektem "dobrej diety i jogi". Ewa zaangażowała się więc w walkę z hejterami:
Wygląda jednak na to, że krytyka nadal ją boli. Projektantka dała temu wyraz w jednym z postów na Instagramie, gdzie zwraca się do krytykujących ją "fanek" w dość ostry sposób:
Przerzucę raz jeszcze moje myśli wrzucając je tu setny raz, tym razem w asyście drzewka szczęścia. Różnym paniom, które ubolewają nad moimi zdjęciami i tym samym wrzucają pytania co te ja zrobiłam ze swoim wyglądem. Setny raz powtarzam .....marsz do lustra, potem do wanny i odstresowująca kąpiel. Boli was coś czy to z troski o mnie? Nie ma sie o co martwić ..,,.osobiscie jestem szczęśliwa – pisze Ewa.
Nawet bardzo szczęśliwa i nie zaglądam w wasze ubytki w zębach, hemoroidy w dupie i celulit. Jeżeli was coś boli, to bierzcie się do roboty i przestańcie poprawiać sobie nastrój jadąc po mojej twarzy. Najlepsze na poprawę nastroju jest wyleczenie hemoroidów i zaakceptowanie celulitu. Wyleczyć się go nie da przy tej ilości toksyn i zepsucia emocjonalnego. Drzewko na szczęście z okazji zbliżających sie świąt żeby miłość drugiego człowieka wyleczyła was z tej biedy emocjonalnej.