Tymoteusz Ś. zdobył popularność w zawodach MMA wagi koguciej i zdobył przezwisko "Omen". 23-latek debiutował cztery lata temu i dzięki licznym zwycięstwom szybko zdobył grono fanów. Jego kariera stoi jednak teraz pod znakiem zapytania. Właśnie okazało się, że zawodnik oskarżony jest o... bestialskie zabicie kota.
Po przegranej walce z Victorem Marinho w marcu zeszłego roku o Tymoteuszu ucichło. Okazało się, że nie była to tylko kwestia rekonwalescencji po brutalnej walce zakończonej nokautem. Na początku tego roku pojawiła się informacja, że wszedł w konflikt z prawem i jak tylko sytuacja zostanie rozwiązana, wróci do MMA.
Trzymajcie kciuki za mnie, bo to sprawy nie są za kradzież ani za gwałt - poinformował wtedy fanów na Facebooku (zachowujemy oryginalną pisownię). W obronie sprawiedliwości walczyłem, poświęcając między innymi karierę i stoję przed sądem jako ten zły. Ludzie co mnie znają osobiście wiedzą czemu. Niestety nie walczę na ringach tylko w sądach.
Teraz o powodach problemów z prawem dowiedzieli się nie tylko ci, co znają "Omena" osobiście. Jak informuje Gazeta Krakowska do sądu wypłynęło oskarżenie przeciwko 23-latkowi dotyczące złamania zakazu zbliżania się do ojca i jednego z braci. Na początku sierpnia pojawił się przed rodzinnym domem w Pojawiu i zażądał, żeby oddano mu trzymiesięcznego kota. Kiedy go nie znalazł, złapał innego kotka i wsadził do samochodu. Wtedy zaczęła się kłótnia z ojcem Tymoteusza Ś., w wyniku której mężczyzna zamordował zwierzę.
Mały kotek zginął w straszny sposób - relacjonuje Gazeta Krakowska. Tymoteusz Ś. złapał zwierzę za tylne łapy i uderzył kilkakrotnie w lusterko swojego samochodu. Na tyle mocno, że lusterko urwał. Zakrwawionego czworonoga wrzucił następnie do auta i odjechał.
Tymoteusz przyznał się do winy. Prokuratura postawiła mu zarzuty o złamanie zakazu zbliżania się i znęcanie się nad zwierzęciem. Sportowiec stanie przed sądem już 5 grudnia. Za popełnione czyny grozi mu pozbawienie wolności nawet na trzy lata.
Na Facebooku sprawę "Omena" skomentował Łukasz "Juras" Jurkowski, komentator sportowy i były zawodnik MMA:
Żałuję, że kiedyś poświęciłem temu śmieciowi bloga... - napisał. Mam nadzieje, że w końcu stoczy się do końca.
Jaka byłaby dla niego sprawiedliwa kara? Miejmy nadzieję, że poczuje kiedyś to, co ten mały kot.