We wtorek przed południem Sąd Najwyższy zdecydował, że Roman Polański, który odurzył narkotykami i zgwałcił w odbyt 13-letnią dziewczynkę, nie zostanie ekstradowany do Stanów Zjednoczonych. Wniosek o kasację wyroku Sądu Okręgowego w Krakowie złożył Zbigniew Ziobro, który twierdził, że "Polański nie może być traktowany inaczej tylko dlatego, że jest znany".
Obrońcy reżysera po ogłoszeniu wyroku nie kryli satysfakcji: Obrońcy Romana Polańskiego
cieszą się: "Game over. To koniec!"
Roman Polański oczywiście nie pojawił się w sądzie. Od kilku tygodni jest w Paryżu. Wyrok sądu skomentował jednak w programie Fakty po południu. Polański stwierdził z ulgą, że "nareszcie może czuć się wolny we własnym kraju". Żalił się, że musiał na to czekać tak długo:
Cieszę się przede wszystkim, że ta sprawa skończyła się ostatecznie. Żałuję jedynie, że tak długo musiałem na to czekać - powiedział. Dobrze, że wreszcie będę mógł czuć się bezpiecznie w moim własnym kraju, wie pan. Że będę mógł spokojnie udać się na Salwator na grób mojego ojca albo na grób Andrzeja Wajdy, mojego przyjaciela. Albo pod Halę Targową na smażoną kiełbasę.
W Stanach Zjednoczonych sprawa toczy się od ponad 40 lat. W 2009 roku sąd w Los Angeles odrzucił wniosek Polańskiego o umorzenie sprawy. Przypomnijmy, że on sam dziwi się teraz, jak bardzo "purytańscy" są Amerykanie. Dziwi się, że oburza ich to, że zgwałcona przez niego dziewczynka, cała umazana jego spermą, płakała po gwałcie i że pedofilia nie ulega tam przedawnieniu.
Polański o zgwałceniu dziecka: "To zadziwiające, jak Ameryka jest dziś purytańska!"
Na szczęście w Polsce nic mu już nie grozi.
Przypomnijmy słowa zgwałconego dziecka, które nie oburzają broniących znajomego pedofila Tomasza Lisa i Moniki Olejnik: 13-latka: "POLAŃSKI SZCZYTOWAŁ W MOIM ODBYCIE. Zbierało mi się na płacz"