Anna Mucha od jakiegoś czasu planowała powrót do prawdziwego aktorstwa. Od czasu roli w M jak Miłość nie mogła raczej liczyć na poważniejsze propozycje zawodowe. Wyglądało zresztą na to, że w zupełności wystarczył jej status "sexy mamy" i pozowanie na imprezach sponsorowanych przez producentów lodów i mebli.
W pewnym momencie zamarzyła jednak udowodnić wszystkim, którzy śmiali się z niej, nazywając amatorką (zobacz: Karolak krytycznie o aktorstwie Anny Muchy: "To amatorka!"), że potrafi odnaleźć się w bardziej ambitnym repertuarze.
Niestety, spektakl o seksie, w którym miała zagrać nie doszedł do skutku, gdyż dyrekcja wystraszyła się scen erotycznych z jej udziałem i zdjęła przedstawienie. Przypomnijmy: Teatr odwołał premierę z Muchą! Przestraszyli się scen seksu
W końcu celebrytce udało się zaczepić w Gorzowie Wielkopolskim. Miała grać jedną z głównych ról w spektaklu Single po japońsku jednak niespodziewanie producenci zerwali z nią współpracę. Okazuje się, że Mucha poważnie im się naraziła, kilka razy nie stawiając się na przedstawieniu.
Widzowie, którzy płacili po 95 złotych za bilety byli mocno zawiedzeni. Informację potwierdza w rozmowie z Super Expressem przedstawiciel Agencji Artystycznej Monolit zajmującej się dystrybucją spektaklu:
Produkcja zakończyła współpracę z Anną Muchą. Nie możemy ujawnić szczegółów, ale potwierdzamy, że umowę zakończono w wyniku konfliktu aktorki i produkcji - mówi źródło. Umowę z gwiazdą rozwiązano 10 grudnia, a nas o tym fakcie oraz o tym, że spektakl w Gorzowie trzeba odwołać, poinformowano dopiero 14 grudnia. _**Przyjechaliśmy na miejsce, żeby przeprosić widzów i oddać pieniądze za bilety.**_ Jesteśmy poważnymi ludźmi, szanujemy naszych widzów i chcemy z klasą wybrnąć z tej przykrej sytuacji.
Ani Mucha, ani jej menadżerka nie chcą komentować sprawy.
,