Rok temu w rodzinie Jacka Borkowskiego doszło do tragedii. Jego żona Magdalena trafiła do szpitala, gdzie stwierdzono u niej białaczkę. Zmarła zaledwie trzy tygodnie później. Od tamtej pory Borkowski walczy o opiekę nad dziećmi, 13-letnim Jackiem i 10-letnią Magdą z... teściową i szwagierką. W atmosferze rodzinnej awantury aktor nie mógł zakończyć żałoby, przez którą przechodzi.
W te święta Borkowski postanowił wynagrodzić dzieciom aferę, która podzieliła rodzinę oraz stratę matki. Chce odsunąć ich myśli od smutnych spraw. Postanowił, że zorganizuje nie jedną, ale dwie wigilie - na jedną z nich zaprosi kolegów i koleżanki Jacka i Magdy.
Organizuję kolację dla koleżanek i kolegów syna oraz córki - mówi w Dobrym Tygodniu. Nie ukrywam, że chcę odciągnąć uwagę moich dzieci od przykrych wspomnień, od tego, co zdarzyło się rok temu.
Impreza odbędzie się 23 grudnia, a goście mają przynieść po jednej bombce, które zawisną na choince w domu Borkowskiego. W zamian aktor obdaruje gości ozdobą choinkową ze swoim autografem.
Właściwą Wigilię dzieci spędzą z ojcem i jego rodziną. Aktor i jego dzieci we trójkę przygotują wszystkie potrawy wigilijne.
Jak wyjdzie, tak wyjdzie, najwyżej będzie post - powiedział katolickiemu tabloidowi. Przecież nie o to chodzi, żeby wygrać kulinarny konkurs, ale o to, by być razem.
Borkowski przyznał, że jest jeden prezent, który chciałby dostać od życia na Gwiazdkę:
_Nie jestem mężczyzną, który potrafi przez życie iść sam._
Dobry tydzień stara się "zeswatać" aktora z Magdaleną Wójcik, koleżanką z Klanu, ale Borkowski zaprzecza, że łączy ich coś więcej niż przyjaźń. Zobacz: Borkowski komentuje romans z Wójcik: "Znamy się za długo, to tak jak kazirodztwo!"