Internetowy "hejt" jest zjawiskiem na tyle rozpowszechnionym, że mało kto reaguje już na treści przekraczające normy moralne i etyczne. Zdarzają się jednak wyjątki. Znany w sieci kulturysta znalazł oryginalny sposób na ukaranie swojego "hejtera", ponieważ przekroczył absolutnie wszystkie normy. Michał Karmowski przez kilkanaście miesięcy szukał osoby, która w internecie publikowała memy z jego udziałem. Jak podkreśla, gdyby dotyczyły tylko jego, prawdopodobnie zlekceważyłby sprawę. Prześladowca kulturysty wrzucał jednak fotomontaże o treści... pedofilskiej i obrażał jego rodzinę. Mężczyźnie udało się spotkać z autorem memów, który, jak się okazało, jest nastolatkiem, który uwierzył w swoją anonimowość. Sportowiec skierował sprawę do sądu, wygrał, a teraz zaprosił chłopaka na salę treningową, gdzie nagrał krótki filmik:
Dzisiejszy filmik nie będzie ani o treningu, ani o diecie, ani o suplementacji - mówi w nagraniu Karmowski. Pamiętacie, jak 10 miesięcy temu mówiłem wam, że nie pozwolę na obrażanie mojej rodziny? O mnie można pisać różne rzeczy, ale jeśli to uderza w moją rodzinę, muszę zareagować. Zajęło mi prawie 10 miesięcy, żeby znaleźć Maksa i skierować pozew do sądu o odszkodowanie, żeby prokuratura przyjęła tę sprawę, jako sprawę karną.
Sam jestem ojcem i wiem, że czasami nie mamy wpływu na to, co robią nasze dzieci - dodaje. Wiem, że odszkodowanie, które mieliby mi wypłacić, zrujnowałoby im życie. A że sam jestem człowiekiem o dobrym sercu, postanowiłem, że nie będę żądał odszkodowania. Zresztą nawet gdybym je wyegzekwował, przekazałbym je na cele charytatywne.
Jedną z kar, którą musiał przyjąć upokorzony nastolatek było udzielenie wypowiedzi przed kamerą i przyznanie się do błędu:
Nazywam się Maks, chodzę do technikum w Poznaniu, mieszkam w Swarzędzu. Założyłem fanpage "Jaglak" i tam udostępniałem treści, które były nieodpowiednie. Obrażały Mi... Pana Michała i jego rodzinę i teraz muszę odpracować 400 godzin.
Zobaczcie.